poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 2 – Imprezę czas zacząć! Nocowanie z Caitlin.

Oczami Justina

            Jest już godzina 20: 00. Właśnie dojechałem do Stratford. Od razu poszedłem do domu swojej babci. Nie widziałem jej zaledwie dwa tygodnie, a już się stęskniłem za nią i dziadkiem.
            Od progu przywitała mnie radosna babcia. Przytuliłem nią mocno do siebie. Ku mojemu zaskoczeniu była bardzo wesoła i to chyba nie tylko skuli mojego przyjazdu.
            − Wnusiu jutro na obiedzie będziemy mieli gości. I mam do Ciebie prośbę. Bądź dla nich miły. Niech poznają Cię z tej lepszej strony. Justin i mam do Ciebie prośbę. Córka naszych jutrzejszych gości wybiera się do Los Angeles w październiku na studia. Mógłbyś jej pokazać miasto? – Zapytała moja babcia.
            − Nie będę nikogo niańczył. Babciu pogadamy o tym jutro. Teraz idę z chłopakami na imprezę. – Powiedziałem i poszedłem na górę.
            Kochałem tą starszą krępej postury kobietę, ale czasem potrafiła nieźle namieszać w moim życiu. Jednak nie zamieniłbym babci Diany na żadną inną.
            Wszedłem do swojego dawnego pokoju i ubrałem białą długą podkoszulkę sięgającą poza pośladki, błękitną koszulę zapinaną na guziki zostawiłem rozpiętą a rękawy podwinąłem do łokci, ciemnogranatowe spodnie jeansowe, które założyłem tak nisko, że było widać połowę moich majtek oraz czarno-biało-czerwone supra. Chwilę później zadzwoniłem do Beadles’ a.
            − Chris widzimy się w klubie, czy jak? – Zapytałem, gdy odebrał.
            − W klubie. Sorry stary, ale dziewczyny akurat weszły. Muszę kończyć. Pogadamy później. – Powiedział mój przyjaciel i się rozłączył.
            Byłem w szoku. Nie wiedziałem, o jakie dziewczyny chodzi. Na pewno mówił o Caitlin, ale kim była ta druga dziewczyna? Czy mówił tylko o dwóch laskach? Nie wiem, ale wszystkiego się dowiem w klubie.
            Gdy zszedłem na dół moja babcia zmierzyłam mnie wzrokiem z góry na dół.
            − Kochanie podciągnij te portki. – Powiedziała moja babcia.
            W odpowiedzi przewróciłem tylko oczami, czy ona w końcu przestanie się czepiać moich spodni? Z pomocą przyszedł mi Bruce, czyli drugi mąż mojej babci, przy którym się wychowałem i taktowałem go jak prawdziwego dziadka.
            − Diane daj chłopakowi spokój. Dobrze wygląda i nic na to nie poradzimy, że teraz jest taka moda. – Przynajmniej on jeden trzymał moja stronę.
            Pożegnałem się z nimi i uprzedziłem, że wrócę późno w nocy. Skierowałem swoje kroki w stronę klubu. Pół godziny później byłem już na miejscu. Gdy wszedłem do środka zobaczyłem piękną dziewczynę, która akurat szła do Dj’ a. Miała ona długie do pasa kasztanowe włosy. Miałem wrażenie, że skądś nią znam. Dziewczyna spojrzała w moją stronę i szeroko się uśmiechnęła na mój widok. Nie dziwię jej się w końcu nie zawsze można w klubie zobaczyć Justina Biebera, ale nigdy wcześniej nie widziałem jej w mieście, jednak mam wrażenie, że skądś nią znam. Najpierw zaczęła coś mówić przez mikrofon, a następnie dała świetne show taneczne.
            W tym czasie podszedłem do baru i zamówiłem colę z cytryną, po czym obserwowałem jej ruchy. Była naprawdę niezłą laską i cudownie poruszała się w rytm muzyki. Nie mogłem uwierzyć własnym moczom. Moi przyjaciele z satysfakcją nią obserwowali. Czy to naprawdę jest ona? Nagle odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się do mnie promiennie. Ten uśmiech. To przecież moja Lillianne.
            Mogłem się tego wcześniej domyślić, jak mówiła o pamięci po tylu latach, spoglądanie po moich przyjaciołach i po mnie oraz te nazwanie nas misiaczkami.
            Chwilę później podeszła do mnie razem z moimi przyjaciółmi i Cait.
            − Lilly to naprawdę ty? – Zapytałem z niedowierzaniem i przygryzłem dolną wargę.
            Dziewczyna w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła. Wtedy mocno nią do siebie przytuliłem i zacząłem się z nią kręcić ze szczęścia.

Oczami Lilly

            Gdy z Cait skończyłyśmy przygotowania do imprezy skierowałyśmy do jej domu. Chris z Ryanem i Chazem już na nas czekali w środku.
            Muszę przyznać chłopcy świetnie wyglądali. Chaz miał artystyczny nieład na głowie, kolorową koszulę w kratę, czarne rurki niebezpiecznie nisko ubrane i czerwone supra.
            Chris miał włosy postawione na żelu, białą koszulę, granatowe jeansy i czarne neo adidasy.
            Ryan natomiast włosy postawił na żelu, jak Beadles. Do tego założył czarną koszulę, białe jeansy oraz czarne supra.
            − Wow. Dziewczyny świetnie wyglądanie. – Powiedzieli chłopcy, gdy doszliśmy do klubu i ściągnęłam swój płaszcz.
            Od razu ruszyliśmy na parkiet. Christian w drodze do klubu zadał mi pytanie, czy pójdę z nim na bal maturalny pod koniec miesiąca. Zgodziłam się, bo i tak naukę miałam skończyć w tutejszym liceum i razem ze swoim przyjacielem miałam napisać maturę. Na szczęście w Polsce odbyłam specjalne przygotowanie do tego testu pod kątem nauki szkół kanadyjskich.
            Moi przyjaciele poszli usiąść na chwilę. W tym czasie postanowiłam podejść do DJ’ a. Zamówiłam piosenkę Loona – Oye El Bum. Zanim włączył tą piosenkę wzięłam od niego mikrofon. W tym momencie zobaczyłam, jak do pomieszczenia wchodzi Bieber. Szeroko się do uśmiechnęłam na jego widok.
            − Tą piosenkę i taniec dedykuję swoim najlepszym przyjaciołom. Dziękuję wam, że przez tyle lat pamiętaliście. Kocham was moje misiaczki. – Powiedziałam w stronę swoich przyjaciół w tym równiej Jusa, choć nie byłam pewna, czy on na pewno pamięta.
            Zaczęłam swój taniec. Było to połączenie zumby, dancehall’ u oraz latino solo. Gdy spoglądałam po twarzach chłopaków byli w niezłym szoku i na mój widok się ślinili, nawet Biebs zareagował w ten sam sposób.
            Tyle lat ćwiczeń tych wszystkich gatunków tańca przyniosło pożądany efekt, a do tego mój dzisiejszy strój nie pozostawiał wiele do wyobraźni.
            Dobre pół godziny byłam już na parkiecie i trochę się zmęczyłam, więc postanowiłam pójść do przyjaciół. Wszyscy stwierdzili, żebyśmy poszli do baru zamówić coś do picia oraz porozmawiać z Justinem.
            − Lilly to naprawdę ty? – Zapytał z niedowierzaniem mój przyjaciel i słodko przygryzł swoją dolną wargę.
            W odpowiedzi tylko szeroko się uśmiechnęłam. Jednak pamiętał. Tyle lat minęło, zaczął wielką karierę i nadal o mnie pamiętał. Chłopak mocno mnie przytulił podniósł mnie z ziemi z zaczął kręcić się ze mną wokół własnej osi a na koniec delikatnie pocałował mnie w policzek.
            − Mała, czego się napijesz? – Zapytał Chaz.
            − Mocno zimna cola z cytryną. Po tym tańcu tak mi gorąco, że za chwilę się rozpłynę. – Odparłam z uśmiechem.
            − Świetnie tańczysz. – Powiedział Bieber. – Gdzie się tego wszystkiego nauczyłaś?
            − W Polsce. To tam spędziłam ostatnie dwanaście lat. Musiałam znaleźć coś, co pomoże mi odciągnąć myśli, choć na chwilę od Kanady, bo inaczej już dawno bym zwariowała, a w tańcu nie myślę o niczym. – Odparłam z uśmiechem. – A ty Chris szykuj się na trzygodzinne dziennie zajęcia taneczne ze mną przed balem maturalnym, jeśli mamy pójść razem to musisz zacząć tańczyć po mojemu. – Powiedziałam do Beadles’ a.
            Ten szeroko się uśmiechnął, a reszta moich przyjaciół wybuchła głośnym śmiechem.
            − To masz przejebane stary. – Odparł Biebs.
            Wtedy wszyscy razem zaczęliśmy się głośno śmiać. Impreza minęła nam w bardzo miłym towarzystwie.
            Justin nie tknął alkoholu do ust. Mimo wcześniej popełnianych głupstw teraz się uspokoił.
            Koło godziny trzeciej nad ranem udaliśmy się w drogę powrotną. Wszyscy odprowadzili Cait, Chrisa i mnie do domu Beadles’ ów, gdzie miałam dziś nocować.
            Na pożegnanie Jus, Ryan i Chaz pocałowali mnie i Caitlin w policzek i poszli do domów. Ze swoją przyjaciółką poszłam do jej pokoju. Z torebki wyciągnęłam swoją piżamę i skorzystałam z jej prywatnej łazienki.
            Przebrałam się w różową bokserkę z narysowaną białą dziewczyną i czarnymi napisami oraz czarne krótkie spodenki w różowe groszki.
            Całą noc przegadałam ze swoją najlepszą przyjaciółką. Tak bardzo za nią tęskniłam. Moje rodzeństwo nie znało tego bólu. Nie wiedzieli, jak to jest zostawić na dwanaście lat swoich najbliższych przyjaciół.
            Nawet nie wiem, kiedy zasnęłyśmy na jednym łóżku przy rozmowie. Rano pobudkę zrobił nam Christian.
            Chłopak wylał na nas całe wiadro wody. Od razu zaczęłyśmy piszczeć, na co on wybuchnął głośnym śmiechem.
            Nam nie było do śmiechu, więc zaczęłyśmy go gonić. Miałam ochotę go udusić. On przecież za kilka miesięcy kończy osiemnaście lat, a nadal zachowuje się, jak małe dziecko.
            − Cait pójdziesz ze mną na zakupy przed balem i pomożesz mi wybrać sukienkę? – Zapytałam się swojej najlepszej przyjaciółki.
            − Oczywiście kochana. Nawet pomogę Ci się pomalować i uformować fryzurę. Będziesz wyglądać, jak księżniczka. – Powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
            Nagle zadzwonił mój telefon. Okazało się, że dostałam smsa od mamy. „Kochanie wracaj powoli do domu, bo mamy zaproszenie na obiad do Dale’ ów.”
            Po przeczytaniu treści wiadomości szeroko się uśmiechnęłam. Perspektywa spędzenia obiadu u babci i dziadka od Biebsa napawał mnie radością, bo znów zobaczę swojego przyjaciela.
            Przebrałam się w niebieskie rurki z błękitnym cieniem, białą, luźną tunikę na długi rękaw z jasnobrązowym skórzanym paskiem oraz szpilki, które miałam na sobie poprzedniej nocy.
            Chwilę później razem z Cait zeszłyśmy na dół do salonu, gdzie siedzieli jej rodzice. Państwo Beadles szeroko uśmiechnęli się na mój widok.
            − Lilly, jak ty wydoroślałaś przez tyle lat. Teraz już chłopaki nie mają jak Cię nazywać małą księżniczką, bo wyrosłaś na piękną modą damę. – Powiedział pan Max i razem ze swoją żoną gorąco mnie uściskali.
            − Moi przyjaciele też się bardzo zmienili przez tyle czasu, ale cieszę się, że wróciłam do miasta. Brakowało mi tego wszystkiego. – Powiedziałam po chwili.
            Wtedy zszedł zaspany Chris. Miał na sobie białe szorty w czerwone orchidee. Włosy sterczały mu na głowie każdy w inną stronę. Nie miał na sobie bluzki, przez co ujrzałam jego wyrzeźbione mięśnie, ale i tak nie dorównywał muskulaturze Biebera. Widać było, że męczy go kac po wczorajszej imprezie.
            Tyle alkoholu, co wczoraj wypił z Ryanem i Chazem nigdy w życiu nie widziałam.
            − Jak bawiliście się na wczorajszej imprezie? – Zapytała pani Eve, czyli mama moich przyjaciół.
            − Świetnie. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak Lilly świetnie tańczy. Tylko Chris z Ryanem i Chazem przegięli z alkoholem, jak widać. – Powiedziała rozbawiona Cait.
            Podeszłam do swojego przyjaciela i poklepałam go po ramieniu, po czym szeroko się do niego uśmiechnęłam.
            − Kac morderca nie ma serca. – Powiedziałam do niego, a Christian przyznał mi rację.
            Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Okazało się, że mam kolejną wiadomość od mamy, gdzie kazała mi się pospieszyć.
            − Przepraszam was wszystkich, ale muszę już iść. Moi rodzice są umówieni na obiad u Dale’ ów. – Powiedziałam.
            − Odwiozę Cię. – Powiedziała Caitlin.
            − Lilly przyjadę jutro po Ciebie o 7: 15 i razem pojedziemy do szkoły. – Powiedział Christian łapiąc się za obolałą głowę.

            Pożegnałam się ze wszystkimi w salonie i ubrałam na siebie swój płaszczyk, po czym z Caitlin wyszłyśmy z jej domu i wsiadłyśmy do samochodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz