Oczami Justina
Jest już godzina 20: 00. Właśnie
dojechałem do Stratford. Od razu poszedłem do domu swojej babci. Nie widziałem
jej zaledwie dwa tygodnie, a już się stęskniłem za nią i dziadkiem.
Od progu przywitała mnie
radosna babcia. Przytuliłem nią mocno do siebie. Ku mojemu zaskoczeniu była
bardzo wesoła i to chyba nie tylko skuli mojego przyjazdu.
− Wnusiu jutro na
obiedzie będziemy mieli gości. I mam do Ciebie prośbę. Bądź dla nich miły.
Niech poznają Cię z tej lepszej strony. Justin i mam do Ciebie prośbę. Córka
naszych jutrzejszych gości wybiera się do Los Angeles w październiku na studia.
Mógłbyś jej pokazać miasto? – Zapytała moja babcia.
− Nie będę nikogo
niańczył. Babciu pogadamy o tym jutro. Teraz idę z chłopakami na imprezę. –
Powiedziałem i poszedłem na górę.
Kochałem tą starszą
krępej postury kobietę, ale czasem potrafiła nieźle namieszać w moim życiu.
Jednak nie zamieniłbym babci Diany na żadną inną.
Wszedłem do swojego
dawnego pokoju i ubrałem białą długą podkoszulkę sięgającą poza pośladki,
błękitną koszulę zapinaną na guziki zostawiłem rozpiętą a rękawy podwinąłem do
łokci, ciemnogranatowe spodnie jeansowe, które założyłem tak nisko, że było
widać połowę moich majtek oraz czarno-biało-czerwone supra. Chwilę później
zadzwoniłem do Beadles’ a.
− Chris widzimy się w
klubie, czy jak? – Zapytałem, gdy odebrał.
− W klubie. Sorry stary,
ale dziewczyny akurat weszły. Muszę kończyć. Pogadamy później. – Powiedział mój
przyjaciel i się rozłączył.
Byłem w szoku. Nie
wiedziałem, o jakie dziewczyny chodzi. Na pewno mówił o Caitlin, ale kim była
ta druga dziewczyna? Czy mówił tylko o dwóch laskach? Nie wiem, ale wszystkiego
się dowiem w klubie.
Gdy zszedłem na dół moja
babcia zmierzyłam mnie wzrokiem z góry na dół.
− Kochanie podciągnij te
portki. – Powiedziała moja babcia.
W odpowiedzi
przewróciłem tylko oczami, czy ona w końcu przestanie się czepiać moich spodni?
Z pomocą przyszedł mi Bruce, czyli drugi mąż mojej babci, przy którym się
wychowałem i taktowałem go jak prawdziwego dziadka.
− Diane daj chłopakowi
spokój. Dobrze wygląda i nic na to nie poradzimy, że teraz jest taka moda. –
Przynajmniej on jeden trzymał moja stronę.
Pożegnałem się z nimi i
uprzedziłem, że wrócę późno w nocy. Skierowałem swoje kroki w stronę klubu. Pół
godziny później byłem już na miejscu. Gdy wszedłem do środka zobaczyłem piękną
dziewczynę, która akurat szła do Dj’ a. Miała ona długie do pasa kasztanowe
włosy. Miałem wrażenie, że skądś nią znam. Dziewczyna spojrzała w moją stronę i
szeroko się uśmiechnęła na mój widok. Nie dziwię jej się w końcu nie zawsze
można w klubie zobaczyć Justina Biebera, ale nigdy wcześniej nie widziałem jej
w mieście, jednak mam wrażenie, że skądś nią znam. Najpierw zaczęła coś mówić
przez mikrofon, a następnie dała świetne show taneczne.
W tym czasie podszedłem
do baru i zamówiłem colę z cytryną, po czym obserwowałem jej ruchy. Była
naprawdę niezłą laską i cudownie poruszała się w rytm muzyki. Nie mogłem
uwierzyć własnym moczom. Moi przyjaciele z satysfakcją nią obserwowali. Czy to
naprawdę jest ona? Nagle odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się do mnie
promiennie. Ten uśmiech. To przecież moja Lillianne.
Mogłem się tego
wcześniej domyślić, jak mówiła o pamięci po tylu latach, spoglądanie po moich
przyjaciołach i po mnie oraz te nazwanie nas misiaczkami.
Chwilę później podeszła
do mnie razem z moimi przyjaciółmi i Cait.
− Lilly to naprawdę ty?
– Zapytałem z niedowierzaniem i przygryzłem dolną wargę.
Dziewczyna w odpowiedzi
tylko się uśmiechnęła. Wtedy mocno nią do siebie przytuliłem i zacząłem się z
nią kręcić ze szczęścia.
Oczami Lilly
Gdy z Cait skończyłyśmy
przygotowania do imprezy skierowałyśmy do jej domu. Chris z Ryanem i Chazem już
na nas czekali w środku.
Muszę przyznać chłopcy
świetnie wyglądali. Chaz miał artystyczny nieład na głowie, kolorową koszulę w
kratę, czarne rurki niebezpiecznie nisko ubrane i czerwone supra.
Chris miał włosy
postawione na żelu, białą koszulę, granatowe jeansy i czarne neo adidasy.
Ryan natomiast włosy
postawił na żelu, jak Beadles. Do tego założył czarną koszulę, białe jeansy
oraz czarne supra.
− Wow. Dziewczyny
świetnie wyglądanie. – Powiedzieli chłopcy, gdy doszliśmy do klubu i ściągnęłam
swój płaszcz.
Od razu ruszyliśmy na
parkiet. Christian w drodze do klubu zadał mi pytanie, czy pójdę z nim na bal
maturalny pod koniec miesiąca. Zgodziłam się, bo i tak naukę miałam skończyć w
tutejszym liceum i razem ze swoim przyjacielem miałam napisać maturę. Na szczęście
w Polsce odbyłam specjalne przygotowanie do tego testu pod kątem nauki szkół
kanadyjskich.
Moi przyjaciele poszli
usiąść na chwilę. W tym czasie postanowiłam podejść do DJ’ a. Zamówiłam
piosenkę Loona – Oye El Bum. Zanim włączył tą piosenkę wzięłam od niego
mikrofon. W tym momencie zobaczyłam, jak do pomieszczenia wchodzi Bieber.
Szeroko się do uśmiechnęłam na jego widok.
− Tą piosenkę i taniec
dedykuję swoim najlepszym przyjaciołom. Dziękuję wam, że przez tyle lat
pamiętaliście. Kocham was moje misiaczki. – Powiedziałam w stronę swoich
przyjaciół w tym równiej Jusa, choć nie byłam pewna, czy on na pewno pamięta.
Zaczęłam swój taniec.
Było to połączenie zumby, dancehall’ u oraz latino solo. Gdy spoglądałam po
twarzach chłopaków byli w niezłym szoku i na mój widok się ślinili, nawet Biebs
zareagował w ten sam sposób.
Tyle lat ćwiczeń tych
wszystkich gatunków tańca przyniosło pożądany efekt, a do tego mój dzisiejszy
strój nie pozostawiał wiele do wyobraźni.
Dobre pół godziny byłam
już na parkiecie i trochę się zmęczyłam, więc postanowiłam pójść do przyjaciół.
Wszyscy stwierdzili, żebyśmy poszli do baru zamówić coś do picia oraz
porozmawiać z Justinem.
− Lilly to naprawdę ty?
– Zapytał z niedowierzaniem mój przyjaciel i słodko przygryzł swoją dolną
wargę.
W odpowiedzi tylko
szeroko się uśmiechnęłam. Jednak pamiętał. Tyle lat minęło, zaczął wielką
karierę i nadal o mnie pamiętał. Chłopak mocno mnie przytulił podniósł mnie z
ziemi z zaczął kręcić się ze mną wokół własnej osi a na koniec delikatnie
pocałował mnie w policzek.
− Mała, czego się
napijesz? – Zapytał Chaz.
− Mocno zimna cola z
cytryną. Po tym tańcu tak mi gorąco, że za chwilę się rozpłynę. – Odparłam z
uśmiechem.
− Świetnie tańczysz. –
Powiedział Bieber. – Gdzie się tego wszystkiego nauczyłaś?
− W Polsce. To tam
spędziłam ostatnie dwanaście lat. Musiałam znaleźć coś, co pomoże mi odciągnąć myśli,
choć na chwilę od Kanady, bo inaczej już dawno bym zwariowała, a w tańcu nie
myślę o niczym. – Odparłam z uśmiechem. – A ty Chris szykuj się na trzygodzinne
dziennie zajęcia taneczne ze mną przed balem maturalnym, jeśli mamy pójść razem
to musisz zacząć tańczyć po mojemu. – Powiedziałam do Beadles’ a.
Ten szeroko się
uśmiechnął, a reszta moich przyjaciół wybuchła głośnym śmiechem.
− To masz przejebane
stary. – Odparł Biebs.
Wtedy wszyscy razem
zaczęliśmy się głośno śmiać. Impreza minęła nam w bardzo miłym towarzystwie.
Justin nie tknął
alkoholu do ust. Mimo wcześniej popełnianych głupstw teraz się uspokoił.
Koło godziny trzeciej
nad ranem udaliśmy się w drogę powrotną. Wszyscy odprowadzili Cait, Chrisa i
mnie do domu Beadles’ ów, gdzie miałam dziś nocować.
Na pożegnanie Jus, Ryan
i Chaz pocałowali mnie i Caitlin w policzek i poszli do domów. Ze swoją
przyjaciółką poszłam do jej pokoju. Z torebki wyciągnęłam swoją piżamę i
skorzystałam z jej prywatnej łazienki.
Przebrałam się w różową
bokserkę z narysowaną białą dziewczyną i czarnymi napisami oraz czarne krótkie
spodenki w różowe groszki.
Całą noc przegadałam ze swoją najlepszą przyjaciółką.
Tak bardzo za nią tęskniłam. Moje rodzeństwo nie znało tego bólu. Nie
wiedzieli, jak to jest zostawić na dwanaście lat swoich najbliższych
przyjaciół.
Nawet nie wiem, kiedy
zasnęłyśmy na jednym łóżku przy rozmowie. Rano
pobudkę zrobił nam Christian.
Chłopak wylał na nas
całe wiadro wody. Od razu zaczęłyśmy piszczeć, na co on wybuchnął głośnym
śmiechem.
Nam nie było do śmiechu,
więc zaczęłyśmy go gonić. Miałam ochotę go udusić. On przecież za kilka
miesięcy kończy osiemnaście lat, a nadal zachowuje się, jak małe dziecko.
− Cait pójdziesz ze mną
na zakupy przed balem i pomożesz mi wybrać sukienkę? – Zapytałam się swojej
najlepszej przyjaciółki.
− Oczywiście kochana.
Nawet pomogę Ci się pomalować i uformować fryzurę. Będziesz wyglądać, jak
księżniczka. – Powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
Nagle zadzwonił mój
telefon. Okazało się, że dostałam smsa od mamy. „Kochanie wracaj powoli do domu, bo mamy zaproszenie na obiad do Dale’
ów.”
Po przeczytaniu treści
wiadomości szeroko się uśmiechnęłam. Perspektywa spędzenia obiadu u babci i
dziadka od Biebsa napawał mnie radością, bo znów zobaczę swojego przyjaciela.
Przebrałam się w niebieskie
rurki z błękitnym cieniem, białą, luźną tunikę na długi rękaw z jasnobrązowym
skórzanym paskiem oraz szpilki, które miałam na sobie poprzedniej nocy.
Chwilę później razem z
Cait zeszłyśmy na dół do salonu, gdzie siedzieli jej rodzice. Państwo Beadles
szeroko uśmiechnęli się na mój widok.
− Lilly, jak ty
wydoroślałaś przez tyle lat. Teraz już chłopaki nie mają jak Cię nazywać małą
księżniczką, bo wyrosłaś na piękną modą damę. – Powiedział pan Max i razem ze
swoją żoną gorąco mnie uściskali.
− Moi przyjaciele też
się bardzo zmienili przez tyle czasu, ale cieszę się, że wróciłam do miasta.
Brakowało mi tego wszystkiego. – Powiedziałam po chwili.
Wtedy zszedł zaspany
Chris. Miał na sobie białe szorty w czerwone orchidee. Włosy sterczały mu na
głowie każdy w inną stronę. Nie miał na sobie bluzki, przez co ujrzałam jego
wyrzeźbione mięśnie, ale i tak nie dorównywał muskulaturze Biebera. Widać było,
że męczy go kac po wczorajszej imprezie.
Tyle alkoholu, co
wczoraj wypił z Ryanem i Chazem nigdy w życiu nie widziałam.
− Jak bawiliście się na
wczorajszej imprezie? – Zapytała pani Eve, czyli mama moich przyjaciół.
− Świetnie. Nawet nie
wyobrażacie sobie, jak Lilly świetnie tańczy. Tylko Chris z Ryanem i Chazem
przegięli z alkoholem, jak widać. – Powiedziała rozbawiona Cait.
Podeszłam do swojego
przyjaciela i poklepałam go po ramieniu, po czym szeroko się do niego
uśmiechnęłam.
− Kac morderca nie ma
serca. – Powiedziałam do niego, a Christian przyznał mi rację.
Spojrzałam na
wyświetlacz telefonu. Okazało się, że mam kolejną wiadomość od mamy, gdzie
kazała mi się pospieszyć.
− Przepraszam was
wszystkich, ale muszę już iść. Moi rodzice są umówieni na obiad u Dale’ ów. –
Powiedziałam.
− Odwiozę Cię. –
Powiedziała Caitlin.
− Lilly przyjadę jutro
po Ciebie o 7: 15 i razem pojedziemy do szkoły. – Powiedział Christian łapiąc
się za obolałą głowę.
Pożegnałam się ze
wszystkimi w salonie i ubrałam na siebie swój płaszczyk, po czym z Caitlin
wyszłyśmy z jej domu i wsiadłyśmy do samochodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz