Oczami Justina
Szkoda tylko, że na
razie muszę ukrywać ten skarb przed światem. Wiem, że coś jej obiecałem, ale
trudno będzie dochować tajemnicy. Cóż najważniejsze jest to, ze w końcu
jesteśmy razem.
A poza tym do
rozpoczęcia jej studiów pozostało tylko dwa i pół miesiąca, więc jakoś to muszę
wytrzymać. Może uda nam się to ukryć tyle czasu zwłaszcza, że za kilka dni
wyjeżdżam w dalszą trasę i spotkamy się dopiero na imprezie urodzinowej u
Caitlin.
Ubrałem biało-czarną
koszulkę w paski na krótki rękawek, białe rurki pozostawiłem nisko opuszczone,
czarno-granatowe supra i srebrny szeroki łańcuszek. Włosy natomiast postawiłem
na żelu w artystycznym nieładzie.
Gdy w końcu byłem już
gotowy postanowiłem zadzwonić najpierw do swoich przyjaciół i ich obudzić, bo
wiedziałem, że rozmowa z Lilly zajmie mi najwięcej czasu.
Moi przyjaciele na
początku marudzili, ale gdy sobie uświadomili, że wychodzimy dziś z Lillianne
od razu stali się żywsi. Na sam koniec zadzwoniłem do Lilly. Dziewczyna bardzo
długo nie odbierała.
Oczami Lilly
Tak cudownie sobie
spałam. Jednak nagle usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Myślałam, że to może
mi się tylko śni, ale dźwięk się tylko coraz bardziej nasilał. Niechętnie przeciągnęłam
palcem po ekranie, aby odebrać połączenie.
− Cześć słońce,
obudziłem Cię? – Zapytał delikatnym tonem mój chłopak.
− A jak myślisz? –
Powiedziałam zaspanym głosem i przeciągnęłam się na łóżku. – Poza tym, która
jest godzina.
− No przepraszam myszko,
ale to nie moja wina, że jest już godzina 12: 08 i powinnaś się zbierać na nasz
spacer. Za pół godziny jesteśmy wszyscy u Ciebie. – Powiedział chłopak i się
rozłączył.
Ugh. Ja go kiedyś
uduszę, czy serio nie może dać mi trochę więcej czasu? Nie zdążę przecież zjeść
śniadania, ogarnąć się w łazience i przebrać w pół godziny.
Szybko wyszłam z łóżka
wyjęłam z torby pierwsza lepszą sukienkę i weszłam do kuchni. Mój chrzestny
akurat robił kanapki z szynką, pomidorem i ogórkiem korniszonym, więc porwałam
mu jedną i zaczęłam jeść kierując się do łazienki.
− Lilly z kanapką do
łazienki? – Zapytał zdziwiony.
− Oj przestań nie mam
czasu, żeby na spokojnie zjeść za chwilę będą tu moi przyjaciele, bo już jeden
z nich dzwonił i nie mam na nic czasu. – Po tych słowach od razu podbiegłam do
stołu w kuchni i do jednej z czystych szklanek, które wcześniej mój wujek
wyciągnął nalałam coli, którą wypiłam jednym duszkiem i poszłam do łazienki.
Weszłam do łazienki i
wzięłam szybki poranny prysznic, po czym zaczęłam suszyć włosy i myć zęby
jednocześnie. Gdy skończyłam zaczęłam ubierać się we wcześniej wybrane rzeczy.
Nagle usłyszałam dzwonek
do drzwi.
− Artur możesz otworzyć
drzwi, ja się jeszcze ubieram. – Zawołałam do swojego chrzestnego.
Od zawsze mówiłam do
niego po imieniu, mimo że jest ode mnie starszy o siedemnaście lat nigdy nie
lubił, gdy do niego mówiłam wujek, bo uważał, że wtedy czuje się staro.
− Lilly to do Ciebie. –
Powiedział, gdy wszedł z moimi przyjaciółmi i chłopakiem do domu.
− Za chwilę wyjdę, tylko
skończę się ubierać. – Powiedziałam.
Ubrałam kremową zwiewną
sukienkę do połowy uda bez ramiączek ze srebrnym haftem przy dekolcie, srebrne
sandały na szpilce, srebrne długie kolczyki zakończone białymi kryształkami,
oraz naszyjnik i bransoletkę z tym samym motywem. Na koniec rozczesałam jeszcze
raz swoje włosy i wyszłam z łazienki.
Jus, Chris, Chaz I Ryan
byli pod wrażeniem, gdy mnie ujrzeli, natomiast Cait od razu padła mi w
ramiona.
A co do chłopaków to
tylko z niedowierzaniem pokręciłam głową. Zwłaszcza, jeśli chodziło o Justina,
bo przecież dziewczyny w jego ostatnich teledyskach były o wiele bardziej
rozebrane chyba, że się mylę.
Chwilę później mój
chłopak doszedł do siebie i mocno mnie przytulił, po czym delikatnie pocałował
mnie w czubek głowy. Złapałam go za rękę i poprowadziłam do swojego pokoju. Tam
zamknęłam za nami drzwi, a on jak na polecenie wpił się w moje usta z gorącym
pocałunkiem. Oplotłam jego szyję rękoma i mocno się do niego przytuliłam. On
natomiast położył swoje dłonie na moich biodrach.
Nasz pocałunek przerwał
Chris, który wszedł do pokoju.
− Nie wiem, jak wy
zakochane gołąbki, ale moim zdaniem, jeśli chcemy iść na spacer powinniśmy już
wychodzić, żeby zdążyć się jeszcze wyszykować na imprezę. – Powiedział nasz
przyjaciel.
Niechętnie się od siebie
odsunęliśmy i wyszliśmy z pokoju. Przed wyjściem złapałam jeszcze srebrną
torebkę, do której schowałam portfel, dokumenty i telefon.
− To my wychodzimy. –
Pożegnałam się z bliskimi i ruszyliśmy przed siebie.
Justin wiedział, że
przed publiką musimy udawać, że nie łączy nas nic więcej niż przyjaźń, więc
szliśmy tylko i wyłącznie obok siebie. Po jednej jego stronie szłam ja, a po
drugiej Cait i w pewnym momencie objął nas obie opiekuńczo ramieniem.
Szliśmy tak jakiś przed
siebie. Ciągle byliśmy zatrzymywani przez jego fanów, bądź moich dawnych
znajomych ze szkół, którzy ciągle dopytywali się skąd znam Beebsa. Cóż
odpowiedź dla mnie jest prosta, wychowywałam się przy nim, ale nie zdradziłam
tego przez dwanaście lat i teraz tego nie zdradzę.
W końcu za którymś
kolejnym pytaniem zadanym przez mojego kuzyna, którego spotkaliśmy wraz z jego
kolegami odpowiedziałam na jego pytanie już normalnie.
− Dobrze wiesz, że
wyjeżdżając z Kanady dwanaście lat temu zostawiłam tam swoich najlepszych
przyjaciół, a oto i oni we własnej osobie. Moja kochana „starsza siostrzyczka”
Cait, „starsi bracia” Chazik i Ry, mój kochany „brat bliźniak” Chrisiak i
jedyny w swoim rodzaju Justy, z którym przez sześć lat byłam nierozłączna do
dnia mojego wyjazdu z Kanady. – Powiedziałam po kolei przedstawiając swoich
przyjaciół. Przy Justinie jedynie pominęłam fakt, że od wczoraj jesteśmy parą,
bo przecież to nie mogło się teraz dostać na światło dzienne.
− Dlatego mówisz z takim
dziwnym akcentem? – Zapytał jeden z kolegów mojego kuzyna.
W odpowiedzi tylko
skinęłam głową i poszliśmy dalej. Po pewnym czasie ustaliliśmy, że pora wracać,
aby jeszcze przygotować się na imprezę.
Chłopcy poszli do
hotelu, a ja zabrałam Caitlin ze sobą. Pożyczyłam jej jedną ze swoich sukienek
i zaczęłyśmy się szykowa do wyjścia.
Moja przyjaciółka
założyła krótką czarną sukienkę bez ramiączek sięgającą połowy uda, idealnie
opinającą jej ciało ze srebrnym wykończeniem przy górze sukienki oraz czarne
sandały na szpilce.
Natomiast ja założyłam
błękitną sukienkę bez ramiączek sięgającą do połowy uda z szeroką spódnicą
obszytą tiulem. Gorset idealnie opinający moje ciało na piersiach wyłożony był
srebrnymi cyrkoniami, a nad spódnicą znajdowała się srebrna sprzączka. Do tego
założyłam białe bolerko i białe sandały na szpilce z szerokim paskiem wokół
kostki.
Razem z Cait zrobiłyśmy
sobie nawzajem makijaż, a chwilę później chłopcy byli już u nas.
Justin miał na sobie
ciemnogranatowe jeansy z jaśniejszym cieniem, białą koszulę, czarną kurtkę
skórzaną i biało-czarno-czerwone supra. Od razu wtuliłam się w swojego
chłopaka, a on wpił się w moje usta. Objęłam mocno jego szyję, a on oplótł
swoje ręce wokół mojej talii. Moi bliscy przypatrywali się całemu zajściu.
Ups… Zapomniałam, że
nikt poza naszymi przyjaciółmi i Pattie nie wiedział o naszym związku. Chyba czas na małe wyjaśnienia. Gdy
oderwaliśmy się z Jusem od siebie spojrzałam na mojego chrzestnego i babcię,
którzy przyglądali się całemu zajściu. Beebs objął mnie swoimi silnymi i
umięśnionymi ramionami i mocno przyciągnął do siebie.
− Czy ja o czymś nie
wiem? – Zapytał mój chrzestny.
Spojrzałam po swoich
przyjaciołach i szeroko się do nich uśmiechnęłam, przy czym zatrzymałam na
dłużej na Justinie i znów spojrzałam na swoich bliskich. Opowiedziałam im całą
historię od wyjazdu z Kanady, gdy miałam sześć lat, po wczorajsze wydarzenie.
− Tylko teraz przez
jakiś czas musimy ukrywać nasz związek, aby ludzie nie myśleli, że Jus zostawił
Selenę dla mnie. Choć my znamy prawdę. – Powiedziałam na koniec.
− Lilly, jeśli macie zamiar się tak
całować Przy publice, to długo tego nie ukryjecie.
− Artur, ale Jus jutro
wyjeżdża w dalszą trasę i spotkam się z nim dopiero na początku sierpnia w
Kanadzie.
− Lilly musimy już iść.
– Powiedział Butler.
− Dobrze Ry już idziemy,
bo Ty jak się nie napijesz to nie dasz mi spokoju, prawda? – Powiedziałam do
Ryana.
Chłopak szeroko się
uśmiechnął, co uznałam za przyznanie mi racji. Złapałam Jusa za rękę i
skierowaliśmy się do wyjścia, niestety zaraz po opuszczeniu budynku musiałam
puścić jego dłoń.
Justin od razu posmutnia,
gdy przestałam go trzymać, ale oboje bardzo dobrze wiedzieliśmy, że nie możemy
jeszcze ujawnić naszego związku.
Z Cait od razu
poszłyśmy na parkiet. Chłopcy długo nam się przyglądali. W pewnym momencie
Chris i Jus przyszli do nas i tańczyli z nami. Ryan i Chaz w tym czasie poszli
do baru i zamówili sobie trunki.
Bardzo długo
tańczyliśmy. Głównie moim partnerem w tańcu był Beebs, który był naprawdę
świetnym tancerzem. Niestety wszystkie wolne piosenki przetańczyłam z Chrisem,
bo Jus bał się, że nie będzie w stanie się powstrzymać i pocałuje mnie na
oczach wszystkich.
Ci dwaj byli niemożliwi.
Przyszliśmy się tutaj bawić, a nie pić. W pewnym momencie, gdy Chris i Justin
poszli po napoje dla nas podeszli do mnie koledzy z mojej dawnej klasy z
gimnazjum. Nie spodziewałam się tego dnia spotkać kogoś znajomego poza moimi
przyjaciółmi ze Stratford.
− Lilly Anna, co Ty
tutaj robisz? Przecież nigdy nie chodziłaś po takich miejscach. – Powiedział
jeden z nich.
Zawsze mnie irytowało
to, że w Polsce mało ludzi potrafiło wypowiedzieć moje imię. Oni zawsze
rozdzieli moje imię na dwa różne imiona a w rzeczywistości było to Lillianne,
które wymawia się Lilian. Drugą nurtującą mnie rzeczą był fakt, że wszyscy
uważali, że muszę chodzić z nimi po klubach, aby mogli się ze mną przyjaźnić,
jednak moja paczka przyjaciół z Kanady różniła się całkowicie od reszty. Oni
lubili mnie taką, jaka jestem od zawsze.
− Po pierwsze to
Lillianne. Po drugie do tej pory nie miałam, z kim chodzić w takie miejsca. Po
trzecie wszystko się zmieniło odkąd wróciłam do swojego domu w Kanadzie. –
Odparłam bez namysłu.
Wtedy przyszli Justin z
Chrisem i podali mi i Cait po szklance coli, po czym obaj obieli mnie w pasie i
każdy z nich pocałował mnie w policzek.
− Wow dziewczyno Ty masz
tam powodzenie w tej Kanadzie. – Powiedział mój rozmówca.
Na jego słowa szeroko
się uśmiechnęłam i spojrzałam po swoich przyjaciołach. Chaz i Ryan wstali od
baru i podeszli do nas, po każdy z nich mocno się do mnie przytulił.
Od razu mogłam
stwierdzić, że już się upili, bo inaczej żaden z nich nie pocałowałby mnie w
policzek.
− Chłopaki a wy może
lepiej już dziś nie pijcie, bo trochę już przesadzacie. – Upomniałam Butler’ a
i Somers’ a.
− Dobrze mamusiu. –
Wybełkotali i zasalutowali, jak w wojsku, na co od razu się uśmiechnęłam.
Moi dawni koledzy z
klasy odeszli od nas a my wróciliśmy do zabawy. Późnym wieczorem chłopcy odprowadzili mnie pod dom
mojej babci. Nim się z nimi wszystkimi pożegnałam wciągnęłam Justina do budynku
i mocno się do niego przytuliłam. Musnęłam delikatnie jego dolną wargę, a on
wpił się w moje usta, jak pijawka i zachłannie całował moje usta.
− Kocham Cię. –
Wyszeptał mi do ucha, gdy skończył mnie całować.
− Ja ciebie też kocham.
– Odpowiedziałam mu patrząc w jego piękne oczy.
Wyszliśmy z powrotem
przed dom mojej babci i pożegnałam się z resztą przyjaciół. Teraz mieliśmy się
spotkać dopiero podczas urodzin Cait.
_________________________________________________________________________________
Czytasz = Komentujesz!
Mam nadzieję, że spodoba wam się rozdział.
Wiem, czy są błędy, bo nie miałam czasu sprawdzić, bo miałam kilka spraw rodzinnych przez święta.
Teraz na szczęście wszystko się uspokoiło i znów zacznę częściej dodawać rozdziały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz