piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 10 – Czy to dzieje się naprawdę?

Oczami Justina

            − Jus też Cię kocham. – Usłyszałem wypowiedź Lilly w swojej garderobie.
            Byłem tak szczęśliwy, że to w końcu powiedziała, że przez jakiś czas siedziałem zdezorientowany. Chwilę później spojrzałem jej głęboko w oczy i złożyłem na jej słodkich ustach delikatny a zarazem czuły pocałunek.
            Zdziwiłem się, gdy Lilly odpowiedziała na mój pocałunek. Wtedy przyciągnąłem dziewczynę bliżej siebie i mocno nią przytuliłem.
            Tak długo czekałem na ten moment, że teraz nie jestem pewien, czy to dzieje się naprawdę?
            Gdy w końcu odsunąłem się od niej spojrzałem w jej piękne oczy i odgarnąłem jej grzywkę z twarzy i czule się do niej uśmiechnąłem.
            Tak bardzo kocham tą dziewczynę, że nie ma słów, które mogłyby to opisać. Chwila ona powiedziała, że rozmawiała z moim menadżerem?
            − Lilly Ty mówiłaś, że rozmawiałaś ze Scottem? – Zapytałem ciągle patrząc w jej cudowne brązowe oczy.
            Dziewczyna niepewnie skinęła głową i wtuliła się w moje ciało. Brakowało mi tej bliskości między nami przez cały czas, jak ona była z dala ode mnie.

Oczami Lilly

            Gdy Justin skończył mnie całować zapytał, czy rozmawiałam z jego menadżerem. Niepewnie skinęłam głową, bo nie wiedziałam, czy będzie o to zły i wtuliłam się w jego ciało.
            Chłopak mocniej mnie objął, że prawie mnie miażdżył swoimi silnymi ramionami.
            − Lilly, a powiesz mi, o czym rozmawialiście? – Zapytał delikatnym tonem, więc delikatnie się od niego odsunęłam, aby móc spojrzeć w jego piękne czekoladowe tęczówki.
            − Po prostu chciał mi wytłumaczyć kilka spraw i dzięki tej rozmowie coś zrozumiałam. – Odparłam lekkim tonem i opowiedziałam mu całą rozmowę z jego menadżerem.
            Justin uważnie słuchał a jego wyraz twarzy z każdą chwilą stawał się coraz bardziej poważny.
            − I wtedy zrozumiałam, że robię błąd odtrącając Ciebie od siebie, bo w ten sposób krzywdzę nas oboje. – Powiedziałam na sam koniec.
            Wtedy znów się uśmiechnął w ten swój cudowny sposób, od którego miękły mi nogi.
            − Lilly, czy to oznacza, że od teraz zgodzisz się być moim największym skarbem? – Zapytał po chwili milczenia.
            − Tak, ale jest jeden warunek. – Zastrzegłam nim wpił się w moje usta.
            − Zrobię wszystko aniołku. – Powiedział delikatnym tonem i mocno mnie przytulił do siebie.
            − Justin świat nie może się dowiedzieć, że jesteśmy parą do momentu, aż zacznę naukę w Los Angeles. Nie chcę, żeby wszyscy myśleli, że zostawiłeś Selenę dla mnie. – Powiedziałam wtulając się w niego.
            − Kochanie, ale dobrze wiesz, że zrobiłem to dla Ciebie. – Odparł delikatnym tonem.
            − Justy ja o tym wiem, twój menadżer to wie, twoja mama i nasi przyjaciele też, ale reszta świata nie musi tego wiedzieć łącznie z twoją niedoszłą żoną. – Powiedziałam patrząc w jego piękne oczy.
            − Dobrze kochanie zrobię to dla Ciebie. A przemyślałaś już moją propozycję dotyczącą twoich studiów? – Powiedział czułym tonem chłopak.
            − Tak przemyślałam. – Zrobiłam długą pauzę, a chłopak spojrzał na mnie wyczekująco. – Zgadzam się.
            Bieber wtedy podniósł mnie i posadził okrakiem na swoich kolanach, po czym wpił się w moje usta. Mocno mnie przytulił do siebie błądził dłońmi po mojej nagiej skórze na plecach.
            Nagle otworzyły się drzwi do jego garderoby, przez które weszli: Pattie, Caitlin, Chris, Chaz, Ryan i menadżer Justina. Nie zwróciliśmy na to uwagi, dopóki Chris nie odchrząknął.
            Mój chłopak delikatnie się ode mnie odsunął i z uśmiechem spojrzał na tłum stojący za nami.
            − Wszyscy poznaliście już Lillianne, moją nową dziewczynę? – Zapytał z pogodnym uśmiechem na twarzy.
            − Lilly to prawda? – Spytała mama Justina.
            W odpowiedzi skinęłam głową i przytuliłam się do swojego chłopaka. Nadal nie mogłam uwierzyć, że mogę go tak nazwać.
            − Justin tylko wiesz, że musicie się teraz ukrywać do momentu, aż cała sprawa ze ślubem nie ucichnie? – Zapytał Scott.
            − Lilly Ciebie wyprzedziła i dopiero jej to obiecałem. – Odparł z uśmiechem na twarzy Justin.
            Spojrzałam na zegarek w swoim telefonie. Zrobiło się już naprawdę późno.
            − Kochanie coś się stało? – Zapytał czułym tonem Justin.
            − Nie tylko jest już późno i muszę zadzwonić do chrzestnego zanim zaśnie, aby mu powiedzieć, o której ma po mnie przyjechać.
            − O nie. Lilly nigdzie nie dzwonisz. – Powiedział mój chłopak.
            − Jus, ale ja muszę wrócić do babci do domu. – Powiedziałam wyszukując odpowiedni numer w spisie kontaktów.
            − Aniele i wrócisz, ale ze mną limuzyną. I tylko nie mów mi, że mam nie podłodze do hotelu, bo od twoich rodziców wiem, że to nie prawda. – Odpowiedział tajemniczym tonem.
            Nie kłóciłam się z nim dłużej, bo wiedziałam, że w końcu i tak wygra. Chwilę później byliśmy już w drodze do domu moje babci.
            To było dziwne uczucie, ponieważ do Katowic autobusem jechałam ponad godzinę czasu a z powrotem tylko półgodziny limuzyną.
            − Mała, co ty na to, żebyśmy jutro wszyscy razem wyszli na spacer? Pokażesz nam okolicę? – Powiedział Ryan.
            − Po pierwsze, jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie mała lub mała księżniczka to będzie Ci potrzeby chirurg, który Cię poskłada. Po drugie sądzę, że to dobry pomysł, żebyśmy wyszli wszyscy razem. – Odparłam z uśmiechem na twarzy i wyszłam z limuzyny, która właśnie się zatrzymała pod domem mojej babci. Przed wyjściem pożegnałam się z przyjaciółmi, a Jus musnął mój policzek.
            Wyszłam z pojazdu i weszłam do domu mojej babci. Ku mojemu zdziwieniu mimo późnej pory w kuchni świeciło się światło. Od razu skierowałam się w tamtą stronę. Okazało się, że w kuchni siedziała żona mojego chrzestnego.
            − Dobrze bawiłaś się na koncercie? – Zapytała.
            − Świetnie. Naprawiłam kilka spraw i odzyskałam przez to przyjaciela, a wraz z tym zyskałam coś nowego. – Odparłam z uśmiechem na twarzy.
            Byłam już zmęczona, więc poszłam do swojego pokoju i wyjęłam z torby swoją piżamę, po czym udałam się do łazienki pod prysznic. Pół godziny później byłam już ubrana w fioletowe krótkie spodenki w szarą kratę oraz szarą bluzkę na krótki rękaw z narysowanym królikiem.
            Gdy kładłam się spać zadzwonił mój telefon. Gdy spojrzałam na wyświetlacz szeroko się uśmiechnęłam i od razu odebrałam.
            − Hej mysiu. Obudziłem Cię słońce? – Usłyszałam melodyjny głos Justina.
            − Hej kotuś. Nie obudziłeś mnie, bo dopiero się położyłam. – Odparłam radosnym tonem.
            − Mmm… Szkoda, że mnie teraz tam nie ma, to byśmy razem poleżeli. – Po tych słowach słodko się zaśmiał do telefonu.
            − Nie jestem pewna, czy przy Tobie skończyłoby się tylko na leżeniu. – Powiedziałam śmiejąc się.
            − Na pewno bym Ciebie całował i przytulał, a co dalej to już zależy od Ciebie. Dobra dość żartów. Dzwonię się zapytać, czy piszesz się jutro na imprezę ze mną i naszymi przyjaciółmi? – Zapytał zachrypniętym głosem.
            − Jeśli mi się nie rozchorujesz do jutra to na pewno pójdę. – Powiedziałam uśmiechając się do telefonu.
            − Kochanie nic na to nie poradzę, że mam tak po każdym koncercie, ale rano już wszystko powinno być dobrze. Aniołku to ja Ci już więcej nie przeszkadzam i idź grzecznie spać. Rano jeszcze do Ciebie zadzwonię. – Powiedział mój chłopak. – Dobranoc słońce.
            − Dobranoc kotku ty też idź teraz spać i nie urządzaj żadnych dzikich imprez w hotelu.
            − Masz to, jak w banku. Idę teraz pod prysznic i kładę się spać. Do jutra ma cherie. – Usłyszałam czuły ton w głosie Justina i od razu się rozłączył.
            Czy to dzieje się naprawdę? Czy ja na serio stałam się dziewczyną Biebera? Rozmyślając o wszystkim, co działo po koncercie zasnęłam.

Oczami Justina

            Odwieźliśmy Lilly do domu jej babci i udaliśmy się do hotelu. Tą noc mieliśmy spędzić w mieście, gdzie zatrzymała się moja dziewczyna.
            Długo siedziałem z przyjaciółmi w moim pokoju i rozmawialiśmy. Zauważyłem, że Ryan jakoś dziwnie przygląda się Cait. Czyżby łączyło ich coś więcej?
            Ustaliliśmy, że jeśli Lilly się zgodzi to jutro pójdziemy na imprezę. Gdy moi przyjaciele opuścili mój pokój rzuciłem się na łóżko i wybrałem numer swojej dziewczyny. Długo rozmawialiśmy i żartowaliśmy.
            W naszym związku najpiękniejsze było to, że nadal potrafiliśmy być dla siebie przyjaciółmi.
            Gdy skończyłem z nią rozmawiać poszedłem do łazienki i wziąłem letni orzeźwiający prysznic. Do łóżka wróciłem w samych bokserkach, ledwo się położyłem a drzwi od mojego znów się otworzyły i zobaczyłem w nich swoją mamę.
            Usiadłem na łóżku i czekałem aż moja rodzicielka do mnie podejdzie. Kobieta usiadła na skraju mojego łóżka i lustrowała mnie wzrokiem.
            − Justin to między Tobą a Lilly jest na poważnie? – Zapytała moja mama.
            Po jej pytaniu głośno westchnąłem i lekko uniosłem kąciki ust.
            − Mamo bardzo na poważnie. Dobrze wiesz, że żadnej innej dziewczyny nie kochałem tak bardzo, jak kocham Lillianne.  Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że dała mi szansę. Dwanaście lat czekałem na ten dzień i w końcu się udało. – Powiedziałem radosnym tonem.
            Moja mama uśmiechnęła się do mnie i mocno mnie przytuliła.
            − Cieszę się, że jesteś szczęśliwy, ale pamiętaj, że czeka Cię jeszcze rozmowa z Seleną. – Powiedziała i opuściła mój pokój.
            Ta to zawsze wie, jak zjebac najpiękniejsze chwile w moim życiu. Kocham nią, ale czasem naprawdę mam jej dość.
            W końcu opadłem wykończony całym dniem na łóżko i zasnąłem z uśmiechem na twarzy rozmyślając o MOJEJ Lillianne. Nadal w to nie wierzyłem, że ona naprawdę zgodziła się być moją dziewczyną.
_________________________________________________________________________________
Czytasz = Komentujesz

1 komentarz:

  1. JEJKU ŚWIETNE <3
    Ej serio, jaram się *-*
    Kocham, kocham, kocham <3
    Dawaj następny!
    I zapraszam do mnie:
    week-to-love-justin-bieber.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń