środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 9 – Koncert


Oczami Justina

            Po wczorajszej rozmowie z Lilly znów miałem do siebie pretensje, że doprowadziłem nią do takiego stanu.
            Nie mogłem sobie tego wszystkiego wybaczyć i nigdy sobie tego nie wybaczę. Mam tylko nadzieję, że z czasem ona mi to wszystko wybaczy.
            Chcę nią znów zobaczyć. Cait wczoraj mówiła, że Lilly ma przyjść na mój koncert. Muszę zrobić wszystko, żeby nią odzyskać.
            Z zamyślenia wyrwał mnie mój menadżer. Scott wszedł do mojego pokoju i zmierzył mnie wzrokiem.
            − Justin idź się ubrać za chwilę masz próbę przed występem. – Polecił mój menadżer.
            − Scott mogę mieć do Ciebie prośbę? Dziś na koncercie będzie pewna wyjątkowa dziewczyna i chcę, żeby dobrze czuła się za kulisami. Wiem, że na mój widok będzie płakać przez ostatnie wydarzenia, ale niech przynajmniej ten czas, gdy ja będę na scenie jej upłynie na wesoło. Ona przyjdzie razem z moimi przyjaciółmi i proszę Cię zajmij się nimi dobrze. – Powiedziałem i skierowałem się do łazienki.
            − Mówisz o tej dziewczynie, dla której zrezygnowałeś ze ślubu z Seleną? – Zapytał.
            W odpowiedzi tylko skinąłem głową i poszedłem się przebrać. Chwilę później wyszedłem ubrany w ciemnogranatowe jeansy z błękito-szarym cieniem, białą koszulkę na krótki rękaw, czarno-biało-czerwone supra i czarną kurtkę skurzaną.
            − Justin Ty naprawdę kochasz tą dziewczynę? – Zapytał mój menadżer, gdy kierowaliśmy się do limuzyny.
            − Scott ja nią kochałem dwanaście lat, kocham nią nadal i będę kochał do końca swoich dni. Ona jest dla mnie najważniejsza, ale nie wiem, co zrobić, żeby nią odzyskać. – Powiedziałem zrezygnowany.
            Podczas próby ciągle rozmyślałem o Lillianne. Tak bardzo nią kocham. Dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane?

Oczami Lilly

            Jakiś czas jeszcze spacerowaliśmy po mieście i różnych sklepach. Zrobiłam mały zapas biżuterii a raczej kolczyków.
            Zakupy pozwoliły mi oderwać się, chociaż na chwilę od myśli o Justinie. Niedługo później poszliśmy na miejsce koncertu, czyli do Katowickiego Spodka.
            Bez problemu weszliśmy za kulisy, gdzie czekała na nas już ekipa Justina łącznie z jego mamą.
            − Dzień dobry. – Przywitałam się z Pattie siedzącą na jednej z kanap.
            Kobieta od razu wstała z siedzenia i mocno się do mnie przytuliła.
            − Cześć Lilly. Tak bardzo się zmieniłaś. Wyrosłaś na piękną młodą dziewczynę. Poza tym przestań mi mówić na Pani. Wszyscy przyjaciele Justina się już przestawili. Wystarczy, że on mówi do mnie mamo to już mnie wystarczająco postarza Ty nie musisz tego robić. – Powiedziała kobieta.
            − Postaram się. – Odparłam grzecznie zajęłam miejsce na kanapie między Cait i Chrisem.
            Niedługo później przyszli Usher i menadżer Justina. Obaj zmierzyli wzrokiem pomieszczenie.
            − Justin jeszcze nie wyszedł z garderoby? – Zapytał Usher.
            Wszyscy pokręcili sprzecznie głowami, więc mężczyzna poszedł do garderoby mojego przyjaciela. Chwilę później do pomieszczenia wszedł Justin, który na mój widok uśmiechnął się delikatnie, lecz po chwili spoważniał. Powoli do mnie podszedł i wyciągnął do mnie ręce. Niepewnie wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do niego.
            Miał na sobie białe rurki, białe supra ze złotymi wstawkami, białą podkoszulkę, białą marynarkę, którą zostawił rozpiętą, duże ciemne okulary przeciwsłoneczne i złote rękawiczki z obciętymi palcami.
            Chłopak delikatnie się do mnie przytulił, gdy znalazł się na tyle blisko mnie. W pierwszej chwili nie miałam pojęcia, co mam zrobić. Z jednej strony nadal byłam na niego zła, a z drugiej jestem tutaj, dlatego aby się z nim pogodzić. W końcu sama objęłam go w pasie i wtuliłam się w niego. Miałam szczęście, że nie zdążyłam się dziś pomalować, bo inaczej Justin miałby marynarkę brudną od tuszu, bo z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
            − Ćśśś… Wiem, że Ciebie skrzywdziłem, ale dobrze wiesz, że nie chciałem, żeby tak wyszło. Przepraszam… - Wyszeptał mi do ucha, chciał powiedzieć coś więcej, ale nie było mu to dane.
            − Justin za minutę wychodzisz. – Powiedział jakiś mężczyzna.
            − Muszę iść. Porozmawiamy po koncercie. – Powiedział ze skruchą w głosie i otarł kciukiem moje łzy.
            Justin wyszedł zza kulis i skierował się na scenę. My mogliśmy oglądać całe show siedząc w poczekalni.
            Gdy usiadłam przy swoich przyjaciołach, Cait i Chris przytulili mnie pocieszająco.
            Nagle podszedł do mnie menadżer Justina i szeroko się do mnie uśmiechnął. Nie miałam pojęcia, o co mu chodzi, więc odwzajemniłam uśmiech.
            − Ty jesteś Lilly, prawda? Moglibyśmy chwilę porozmawiać na osobności? – Zapytał.
            Niechętnie się zgodziłam i poszliśmy do garderoby Justina. Wnioskowałam to po tym, jak zobaczyłam pełno paczek kwaśnych żelków, które mój przyjaciel tak bardzo uwielbiał od zawsze.
            − Muszę przyznać, wiele o Tobie słyszałem i zastanawiałem się, co takiego masz w sobie, że Justin zrezygnował ze ślubu z Seleną. Proszę Cię lepiej usiądź, bo czeka nas długa rozmowa. – Powiedział Scott, więc zajęłam miejsce na kanapie, a on usiadł obok mnie. – Teraz już wiem, dlaczego tak nagle uciekł. On ma naprawdę świetny gust, jeśli chodzi o dziewczyny. Wiem, że to ja go zmuszałem do ślubu z Seleną i wiedziałem, że on do niej nic nie czuje. Jednak do tej pory nie wiedziałem, że na świecie istnieje dziewczyna, którą tak długo. Nikt o tym nie wiedział, dopóki w dniu ślubu nie wyjechał do Kanady. Odkąd wrócił z Kanady przed ślubem ciągle powtarzał, jak bardzo się cieszy, że wróciłaś do kraju, jednak ciągle myślałem, że między wami nie ma nic więcej niż przyjaźń…
            − Tak było przez długi czas. Jednak z czasem wszystko się zmienia, ale nadal nie rozumiem, co ma na celu taka rozmowa. Dobrze wiem, że Justin sam z siebie by nie wziął ślubu z Seleną. Widziałam, w jakim stanie był, gdy przyjechał do mnie do Kanady wtedy. Jednak to nie zmienia faktu, że gdyby tylko chciał mógłby tego wcześniej uniknąć. – Przerwałam mu.
            − Może i masz rację, ale jeśli znasz go na tyle dobrze to wiesz, jak bardzo mu zależy na karierze. Wiem, że wszystkie obecne nieporozumienia między wami są spowodowane przeze mnie, ale on Ciebie naprawdę kocha i z tego, w jakim jest stanie wnioskuję, że jest w stanie zrobić wszystko, żeby Ciebie odzyskać. Ostatnio nawet wpadł mu do głowy pomysł, żeby całkowicie zrezygnować z kariery. Widziałem jego reakcję, gdy Ciebie zobaczył. Justin nie wiedział, co miał zrobić, bo bał się, że każdym nagłym ruchem Ciebie skrzywdzi. Nie chcę Cię teraz do niczego zmuszać, odpychając go od siebie sprawiasz ból nie tylko sobie, ale i Justinowi. Poza tym, jeśli już chcesz się na kogoś o to wszystko złościć to powinnaś być zła na mnie a nie na Justina. – Powiedział menadżer mojego przyjaciela i zostawił mnie samą w garderobie Justina.
            Nagle przyszłą Cait i powiedziała, że mam iść na scenę. Nie miałam pojęcia, dlaczego właśnie ja. Chwilę później zostałam wciągnięta na scenę przez jedną z tancerek Biebera. Dziewczyna posadziła mnie na wielkim tronie a Justin podszedł do mnie i wręczył mi duży bukiet czerwonych i różowych róż. Później usiadł na oparciu na łokieć i złapał mnie za rękę śpiewając dla mnie One Less Lonely Girl. Spojrzałam w jego piękne czekoladowe oczka i zobaczyłam w nich dwie rzeczy. Pierwsza to była miłość, a druga ból. Pod koniec piosenki wstał z oparcia i pomógł mi się podnieść, po czym zaczął się ze mną kołysać w rytm piosenki.
            − Chciałbym, aby teraz wszyscy poznali drugą z moich najlepszych przyjaciółek. Caitlin Beadles każdy z was zna. Wiem, że ta dziewczyna ostatnio pojawia się na różnych stronach plotkarskich. Lill jest moją przyjaciółką od osiemnastu lat, bo tyle teraz ma lat. Niestety nasze drogi się rozszyły na jakiś czas, ale mam nadzieję, że niedługo nasze drogi znów się zejdą. Kocham Cię mała księżniczko. – Powiedział z uśmiechem i czule się do mnie przytulił.
            Gdy nazwał mnie małą księżniczką wzniosłam oczu ku niebu i pokręciłam z niedowierzaniem głową.
            Wróciłam za kulisy, gdzie podczas reszty koncertu wygłupiałam się z przyjaciółmi. Nawet nie zauważyłam, kiedy skończyło się show Justina. W pewnym momencie chłopak wbiegł za kulisy i złapał mnie za rękę, po czym biegł ze mną do swojej garderoby.
            − Justin zwolnij. Ja mam szpilki człowieku. – Zawołałam za nim.
            Wtedy pierwszy raz uśmiechnęłam się w jego towarzystwie od czasu, gdy przyjechał do Kanady w dniu swojego ślubu. Przypomniałam sobie, jak biegaliśmy w ten sposób, jako dzieci a on zawsze był ode mnie szybszy, bo był większy i starszy, przez co zawsze ciągnął mnie za sobą.
            − Wiem, o czym myślisz. – Powiedział również ze szczerym uśmiechem. – Myślisz o tym, jak biegaliśmy w dzieciństwie, prawda? – W odpowiedzi skinęłam głową.
            Gdy weszliśmy do jego garderoby Justin zamknął drzwi na klucz i usiedliśmy na kanapie, gdzie wcześniej siedziałam z jego menadżerem.
            − Lilly powiesz mi, kiedy my się oddaliliśmy tak od siebie? Brakuje mi Ciebie. Kocham Cię. To, co powiedziałem na scenie mówiłem poważnie, ale wiem, jak bardzo przeze mnie cierpisz. Kochanie, co mogę zrobić, żeby między nami było wszystko dobrze i żebyś została moją OLLG już na zawsze? – Zapytał czułym tonem Justin.
            − Justin nic nie zrobisz, bo w trakcie koncertu miałam rozmowę z twoim menadżerem i zrozumiałam kilka rzeczy. – Odparłam i przytuliłam się do niego. – Jus też cię kocham. – Powiedziałam patrząc w te jego magiczne czekoladowe oczy, które potrafiły hipnotyzować.
            W oczach chłopaka wtedy pojawiło się znacznie więcej uczuć. Był zdziwiony, radosny, a przede wszystkim ciągle było w nich widać tą miłość. Brunet spojrzał mi głęboko w oczy i złożył delikatny, a zarazem czuły pocałunek na moich ustach.
___________________________________________________________________________________
Czytasz = komentujesz

Mam nadzieję, że spodoba się wam rozdział :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz