Oczami Justina
Rozmowa z menadżerem nie
była, aż taka straszna, jak myślałem. Scooter od razu zrozumiał, że nie mogłem
postąpić inaczej. Gdy dowiedział się, że kocham inną dziewczynę powiedział, że
zrobi wszystko, aby pomóc mi nią odzyskać.
W tej kwestii było wiele
osób, które oferowało mi swoją pomoc. Nie mogłem się doczekać, kiedy będę miał
ostatni koncert w Polsce. Wtedy właśnie miałem spotkać się z Lilly.
Byłem już w trasie
półtora miesiąca. Dziś jest połowa lipca. Jeszcze pięć dni i znów będę mógł
zobaczyć Lilly. Plus jest taki, że moja przyjaciółka zaczęła normalnie ze mną
rozmawiać. Może za niedługo zostanie moją dziewczyną.
Jednak wiem, że muszę
jej udowodnić swoją miłość, bo inaczej mi nie uwierzy w same moje słowa. Za
bardzo nią skrzywdziłem, żeby teraz mi tak zaufała.
Cieszyłem się, że moi
przyjaciele są ze mną w trasie. Dwa tygodnie temu Lilly i Chris byli w Los
Angeles na rozmowie o przyjęcie na uniwersytet. Na szczęście moi przyjaciele
dostali się na uczelnię, z czego byłem bardzo zadowolony, ponieważ będę mógł
więcej czasu spędzać z Lillianne.
Dziś jechaliśmy do
Katowic, gdzie miał się odbyć ostatni mój koncert. Wyciągnąłem z kieszeni swój
telefon i wybrałem numer Lillianne.
Oczami Lilly
Z jednej strony
cieszyłam się, że Justin nie wziął ślubu z Seleną Gomez, ale z drugiej byłam na
niego wściekła. Jak on mógł mnie tak potraktować?
Jeśli myślał, że
zostawienie Seleny przed ołtarzem załatwi sprawę i rzucę mu się w ramiona, gdy
wyzna mi miłość, to się grubo myli.
Naprawę go kocham, ale
on musi mi teraz udowodnić swoje uczucie. Byłam tym wszystkim tak przybita, że
moi rodzice postanowili wysłać mnie do rodziny w Polsce. Zanim jednak
wyjechałam z Kanady musiałam pojechać do Los Angeles na rozmowę o przyjecie na
studia. Jechałam tam razem z Chrisem, który też chciał tam studiować.
Rozmowy poszły nam
bardzo owocnie, ponieważ oboje zostaliśmy przyjęcia na tą uczelnię.
W Polsce zatrzymałam się
u babci w mieście o nazwie Knurów, które znajduję się mniej więcej trzydzieści
kilometrów od Katowic. Chodząc tak dobrze znanymi mi uliczkami przypominałam
sobie ostatnie dwanaście lat spędzonych w tym mieście.
Cóż może i to był
rodzinny kraj moich rodziców, ale ja wolałam Amerykę. W końcu tam się urodziłam
i miałam najlepszych przyjaciół pod słońcem.
Tam był też chłopak,
którego kochałam już dwanaście lat, jednak ostatnio złamał moje serce. Na
wspomnienie ostatnich tygodni znów w oczach zakręciły mi się łzy. Siedziałam
wtedy z babcią w kuchni na rogówce i jadłyśmy kolację.
− Lilly wszystko dobrze?
– Zapytała moja babcia.
Smutno się do niej
uśmiechnęłam i skinęłam głową.
− Tak, tylko myślałam o
swoich przyjaciołach. Mogłabym do nich zadzwonić później? – Zapytałam z
nadzieją w głosie.
Starsza kobieta szeroko
uśmiechnęła się do mnie i odpowiedziała z uśmiechem na twarzy:
− No pewnie kochanie.
Zawsze możesz zadzwonić do domu i swoich przyjaciół. To, że wakacje spędzasz w
Polsce nie znaczy, że masz być odcięta od bliskich.
Po jej wypowiedzi
podeszłam do niej i mocno nią przytuliłam. Gdy skończyłam jeść śniadanie i
miałam zamiar pójść zadzwonić do Cait rozległ się dźwięk mojego telefonu.
Spojrzałam na wyświetlacz i okazało się, że dzwonił Justin. Po krótkiej chwili
zastanowienia odebrałam połączenie.
− Cześć Lilly, co u
Ciebie słychać? – Usłyszałam pogodny ton jego głosu, choć zdawałam sobie sprawę
z faktu, ile musiał w to włożyć wysiłku.
− Hej Justin. U mnie nie
najlepiej tęsknię za Ameryką, bo gdzie się tutaj nie obrócę to ciągle jakieś
bolesne wspomnienia, a najbardziej tęsknię za przyjaciółmi. A co u Ciebie? –
Zapytałam z udawanym pogodnym tonem.
− Lill proszę Cię nie
udawaj, że jesteś radosna. Znam Cię za dobrze i wiem, że jest inaczej. –
Powiedział przygnębionym tonem. – Kochanie wiem, że to przeze mnie tak cierpisz
i zrobię wszystko, żeby to zmienić. Poza tym ktoś chce z Tobą porozmawiać. – W
tym momencie Justin przekazał komuś telefon.
− Hej siostrzyczko. Masz
jutro czas? Tęsknimy za Tobą z chłopakami i chcemy się z Tobą spotkać. –
Usłyszałam pogodny głos Caitlin.
− Hej Cait. No pewnie,
że dla was zawsze znajdę czas, ale chyba nie będziecie mi kazać iść na koncert
Justina? Nie wiem, czy jestem gotowa na spotkanie z nim. – Powiedziałam
zdławionym tonem.
− Lilly ja bez twojej
zgody nie zrobię nic w tym kierunku. Jednak za chłopaków nie mogę ręczyć. –
Powiedziała moja przyjaciółka.
Ustaliłyśmy miejsce i
czas spotkania na następny dzień i skończyłyśmy rozmowę. Po konwersacji z Cait
poprawił mi się humor, a perspektywa spotkania z przyjaciółmi napawała mnie
radością.
Chwilę później weszłam
do salonu, gdzie siedziała już moja babcia z moim chrzestnym i jego żona.
Wszyscy spojrzeli na mnie z dziwnymi uśmiechami na twarzy.
− Tylko nie mówcie, że
macie dla mnie bilety na koncert Justina. – Powiedziałam ze łzami w oczach.
− Myślałem, że chciałaś
tam pójść. – Powiedział mój chrzestny.
− Jeszcze dwa miesiące
byłabym wniebowzięta tą perspektywą, ale przez ostatnie kilka tygodni trochę
się zmieniło. Jednak chyba powinnam tam pójść, żeby coś naprawić. –
Powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Położyłam się na łóżku i
zaczęłam rozmyślać o całej tej chorej sytuacji między mną a Justinem. Nie
wiedziałam, jak mam to wszystko naprawić, aby znów między nami było tak, jak
dawniej. Jednak to Justin musiał to wszystko naprawić, lecz ja musiałam chcieć
się z nim spotkać, aby mógł cokolwiek zrobić.
Napisałam sms’ a do
Caitlin, że jednak jutro będę na koncercie i będziemy mogli więcej czasu
spędzić razem.
Wróciłam do rozmyślań i
nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Następnego dnia wstałam o godzinie 8: 00.
Poszłam do łazienki i
wzięłam ciepły prysznic, który idealnie orzeźwił moje ciało. Następnie ubrałam
się w czerwono-pomarańczowo-żółtą asymetryczną sukienkę w najdłuższym miejscu
sięgającą kolana, a w najkrótszym połowy uda. Miała ona jedno ramiączko, do
którego był przyczepiony duży sztuczny kwiat w kolorach mojej sukienki. Miała
odkryte plecy na wysokości odcinka lędźwiowego oraz większą część brzucha na
tej wysokości, przez co, było widać mój kolczyk w pępku. We włosy wplotłam
podobny kwiat, a jako biżuterię założyłam kolczyki i naszyjnik z piórami w
kolorach sukienki. Wszystko idealnie kończyły żółte sandały na szpilce z
cekinami z tyłu, czerwona torebka i czarna kurtka skórzana z dużymi klapami
opadającymi na ramiona.
Poszłam pożegnać się z
bliskimi. Chrzestny dał mi bilet i skierowałam się do wyjścia.
− Lilly przyjechać po
Ciebie po koncercie? – Zawołał za mną mój chrzestny.
− Nie wiem. W razie,
czego dam Ci znać. – Odparłam i wyszłam z domu.
Poszłam na przystanek,
gdzie ściągnęłam z siebie kurtkę, ponieważ był środek lata. Chwilę później
przyjechał autobus i pojechałam do Katowic. Z przyjaciółmi spotkałam się w centrum
handlowym przy dworcu PKP. Byli tam wszyscy bez Justina.
Na przywitanie
przytuliłam się do każdego z moich przyjaciół. Chłopaki na mój widok
zagwizdali.
− Idźcie się leczyć na
nogi. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
− Czemu właśnie na nogi?
– Zapytał Ryan.
− Bo na głowę tu już
jest za późno. – Odparłam i zaczęłam im uciekać, choć w obcasach nie był to
najlepszy pomysł.
Cait zwijała się ze
śmiechu, a chłopaki zaczęli mnie gonić po całym centrum. W pewnym momencie
Chris mnie złapał i zaczął mnie łaskotać, na co ja zaczęłam piszczeć.
Wtedy obok nas przeszedł
mój kolega, którego poznałam na półtora roku przed wyjazdem z Polski.
− Lilly to ty? – Zapytał
chłopak.
− Cześć Kuba. –
Powiedziałam z uśmiechem.
− Nie miałaś być w
Ameryce? – Zapytał chłopak. – I tak w ogóle, czemu piszczysz? I czemu oni się
na Ciebie uwzięli? – Zadawał pytania jedno po drugim.
− Po pierwsze to są:
Cait, Chris, Chaz i Ryan moi przyjaciele z Kanady, których znam od najmłodszych
swoich lat. – Powiedziałam przedstawiając mu po kolei swoich przyjaciół. Po
drugie miałam być w Kanadzie, ale przyjechałam na wakacje, aby trochę odpocząć.
Po trzecie piszczałam, bo jeden z tych idiotów mnie łaskotał. A po czwarte
uwzięli się na mnie, bo stwierdziłam, że powinni leczyć się na głowę. –
Odparłam z uśmiechem i Chris znów zaczął mnie łaskotać.
− Chris przestań,
proszę. – Jednak to nie pomogło. – Chrisiaczku, czy teraz łaskawie mnie puścisz
i zostawisz mnie w spokoju? – Zapytałam magicznym tonem, patrząc chłopakowi
głęboko w oczy.
− Dobrze siostrzyczko. –
Odparł chłopak i zostawił mnie w spokoju, lecz w zamian objął mnie opiekuńczo
ramieniem.
Wzniosłam oczy ku niebu,
a Cait znów zaniosła się potężnym śmiechem.
___________________________________________________________________________________
Czytasz = Komentujesz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz