Oczami Justina
− Jus też Cię kocham. –
Usłyszałem wypowiedź Lilly w swojej garderobie.
Byłem tak szczęśliwy, że
to w końcu powiedziała, że przez jakiś czas siedziałem zdezorientowany. Chwilę
później spojrzałem jej głęboko w oczy i złożyłem na jej słodkich ustach
delikatny a zarazem czuły pocałunek.
Zdziwiłem się, gdy Lilly
odpowiedziała na mój pocałunek. Wtedy przyciągnąłem dziewczynę bliżej siebie i
mocno nią przytuliłem.
Tak długo czekałem na
ten moment, że teraz nie jestem pewien, czy to dzieje się naprawdę?
Gdy w końcu odsunąłem
się od niej spojrzałem w jej piękne oczy i odgarnąłem jej grzywkę z twarzy i
czule się do niej uśmiechnąłem.
Tak bardzo kocham tą
dziewczynę, że nie ma słów, które mogłyby to opisać. Chwila ona powiedziała, że
rozmawiała z moim menadżerem?
− Lilly Ty mówiłaś, że
rozmawiałaś ze Scottem? – Zapytałem ciągle patrząc w jej cudowne brązowe oczy.
Dziewczyna niepewnie
skinęła głową i wtuliła się w moje ciało. Brakowało mi tej bliskości między
nami przez cały czas, jak ona była z dala ode mnie.
Oczami Lilly
Gdy Justin skończył mnie
całować zapytał, czy rozmawiałam z jego menadżerem. Niepewnie skinęłam głową, bo
nie wiedziałam, czy będzie o to zły i wtuliłam się w jego ciało.
Chłopak mocniej mnie
objął, że prawie mnie miażdżył swoimi silnymi ramionami.
− Lilly, a powiesz mi, o
czym rozmawialiście? – Zapytał delikatnym tonem, więc delikatnie się od niego
odsunęłam, aby móc spojrzeć w jego piękne czekoladowe tęczówki.
− Po prostu chciał mi
wytłumaczyć kilka spraw i dzięki tej rozmowie coś zrozumiałam. – Odparłam
lekkim tonem i opowiedziałam mu całą rozmowę z jego menadżerem.
Justin uważnie słuchał a
jego wyraz twarzy z każdą chwilą stawał się coraz bardziej poważny.
− I wtedy zrozumiałam,
że robię błąd odtrącając Ciebie od siebie, bo w ten sposób krzywdzę nas oboje.
– Powiedziałam na sam koniec.
Wtedy znów się
uśmiechnął w ten swój cudowny sposób, od którego miękły mi nogi.
− Lilly, czy to oznacza,
że od teraz zgodzisz się być moim największym skarbem? – Zapytał po chwili
milczenia.
− Tak, ale jest jeden
warunek. – Zastrzegłam nim wpił się w moje usta.
− Zrobię wszystko aniołku.
– Powiedział delikatnym tonem i mocno mnie przytulił do siebie.
− Justin świat nie może
się dowiedzieć, że jesteśmy parą do momentu, aż zacznę naukę w Los Angeles. Nie
chcę, żeby wszyscy myśleli, że zostawiłeś Selenę dla mnie. – Powiedziałam wtulając
się w niego.
− Kochanie, ale dobrze
wiesz, że zrobiłem to dla Ciebie. – Odparł delikatnym tonem.
− Justy ja o tym wiem,
twój menadżer to wie, twoja mama i nasi przyjaciele też, ale reszta świata nie
musi tego wiedzieć łącznie z twoją niedoszłą żoną. – Powiedziałam patrząc w
jego piękne oczy.
− Dobrze kochanie zrobię
to dla Ciebie. A przemyślałaś już moją propozycję dotyczącą twoich studiów? –
Powiedział czułym tonem chłopak.
− Tak przemyślałam. –
Zrobiłam długą pauzę, a chłopak spojrzał na mnie wyczekująco. – Zgadzam się.
Bieber wtedy podniósł
mnie i posadził okrakiem na swoich kolanach, po czym wpił się w moje usta.
Mocno mnie przytulił do siebie błądził dłońmi po mojej nagiej skórze na
plecach.
Nagle otworzyły się
drzwi do jego garderoby, przez które weszli: Pattie, Caitlin, Chris, Chaz, Ryan
i menadżer Justina. Nie zwróciliśmy na to uwagi, dopóki Chris nie odchrząknął.
Mój chłopak delikatnie
się ode mnie odsunął i z uśmiechem spojrzał na tłum stojący za nami.
− Wszyscy poznaliście
już Lillianne, moją nową dziewczynę? – Zapytał z pogodnym uśmiechem na twarzy.
− Lilly to prawda? –
Spytała mama Justina.
W odpowiedzi skinęłam
głową i przytuliłam się do swojego chłopaka. Nadal nie mogłam uwierzyć, że mogę
go tak nazwać.
− Justin tylko wiesz, że
musicie się teraz ukrywać do momentu, aż cała sprawa ze ślubem nie ucichnie? –
Zapytał Scott.
− Lilly Ciebie
wyprzedziła i dopiero jej to obiecałem. – Odparł z uśmiechem na twarzy Justin.
Spojrzałam na zegarek w
swoim telefonie. Zrobiło się już naprawdę późno.
− Kochanie coś się
stało? – Zapytał czułym tonem Justin.
− Nie tylko jest już
późno i muszę zadzwonić do chrzestnego zanim zaśnie, aby mu powiedzieć, o
której ma po mnie przyjechać.
− O nie. Lilly nigdzie
nie dzwonisz. – Powiedział mój chłopak.
− Jus, ale ja muszę
wrócić do babci do domu. – Powiedziałam wyszukując odpowiedni numer w spisie
kontaktów.
− Aniele i wrócisz, ale
ze mną limuzyną. I tylko nie mów mi, że mam nie podłodze do hotelu, bo od
twoich rodziców wiem, że to nie prawda. – Odpowiedział tajemniczym tonem.
Nie kłóciłam się z nim
dłużej, bo wiedziałam, że w końcu i tak wygra. Chwilę później byliśmy już w
drodze do domu moje babci.
To było dziwne uczucie,
ponieważ do Katowic autobusem jechałam ponad godzinę czasu a z powrotem tylko półgodziny
limuzyną.
− Mała, co ty na to,
żebyśmy jutro wszyscy razem wyszli na spacer? Pokażesz nam okolicę? –
Powiedział Ryan.
− Po pierwsze, jeśli
jeszcze raz nazwiesz mnie mała lub mała księżniczka to będzie Ci potrzeby
chirurg, który Cię poskłada. Po drugie sądzę, że to dobry pomysł, żebyśmy
wyszli wszyscy razem. – Odparłam z uśmiechem na twarzy i wyszłam z limuzyny,
która właśnie się zatrzymała pod domem mojej babci. Przed wyjściem pożegnałam
się z przyjaciółmi, a Jus musnął mój policzek.
Wyszłam z pojazdu i
weszłam do domu mojej babci. Ku mojemu zdziwieniu mimo późnej pory w kuchni
świeciło się światło. Od razu skierowałam się w tamtą stronę. Okazało się, że w
kuchni siedziała żona mojego chrzestnego.
− Dobrze bawiłaś się na
koncercie? – Zapytała.
− Świetnie. Naprawiłam
kilka spraw i odzyskałam przez to przyjaciela, a wraz z tym zyskałam coś
nowego. – Odparłam z uśmiechem na twarzy.
Byłam już zmęczona, więc
poszłam do swojego pokoju i wyjęłam z torby swoją piżamę, po czym udałam się do
łazienki pod prysznic. Pół godziny później byłam już ubrana w fioletowe krótkie
spodenki w szarą kratę oraz szarą bluzkę na krótki rękaw z narysowanym
królikiem.
Gdy kładłam się spać
zadzwonił mój telefon. Gdy spojrzałam na wyświetlacz szeroko się uśmiechnęłam i
od razu odebrałam.
− Hej mysiu. Obudziłem
Cię słońce? – Usłyszałam melodyjny głos Justina.
− Hej kotuś. Nie
obudziłeś mnie, bo dopiero się położyłam. – Odparłam radosnym tonem.
− Mmm… Szkoda, że mnie
teraz tam nie ma, to byśmy razem poleżeli. – Po tych słowach słodko się zaśmiał
do telefonu.
− Nie jestem pewna, czy
przy Tobie skończyłoby się tylko na leżeniu. – Powiedziałam śmiejąc się.
− Na pewno bym Ciebie
całował i przytulał, a co dalej to już zależy od Ciebie. Dobra dość żartów.
Dzwonię się zapytać, czy piszesz się jutro na imprezę ze mną i naszymi
przyjaciółmi? – Zapytał zachrypniętym głosem.
− Jeśli mi się nie
rozchorujesz do jutra to na pewno pójdę. – Powiedziałam uśmiechając się do
telefonu.
− Kochanie nic na to nie
poradzę, że mam tak po każdym koncercie, ale rano już wszystko powinno być dobrze. Aniołku to ja Ci już
więcej nie przeszkadzam i idź grzecznie spać. Rano jeszcze do Ciebie zadzwonię. – Powiedział mój
chłopak. – Dobranoc słońce.
− Dobranoc kotku ty też
idź teraz spać i nie urządzaj żadnych dzikich imprez w hotelu.
− Masz to, jak w banku.
Idę teraz pod prysznic i kładę się spać. Do jutra ma cherie. – Usłyszałam czuły
ton w głosie Justina i od razu się rozłączył.
Czy to dzieje się
naprawdę? Czy ja na serio stałam się dziewczyną Biebera? Rozmyślając o
wszystkim, co działo po koncercie zasnęłam.
Oczami Justina
Odwieźliśmy Lilly do domu
jej babci i udaliśmy się do hotelu. Tą noc
mieliśmy spędzić w mieście, gdzie zatrzymała się moja dziewczyna.
Długo siedziałem z
przyjaciółmi w moim pokoju i rozmawialiśmy. Zauważyłem, że Ryan jakoś dziwnie
przygląda się Cait. Czyżby łączyło ich coś więcej?
Ustaliliśmy, że jeśli
Lilly się zgodzi to jutro pójdziemy na imprezę. Gdy moi przyjaciele opuścili
mój pokój rzuciłem się na łóżko i wybrałem numer swojej dziewczyny. Długo
rozmawialiśmy i żartowaliśmy.
W naszym związku
najpiękniejsze było to, że nadal potrafiliśmy być dla siebie przyjaciółmi.
Gdy skończyłem z nią
rozmawiać poszedłem do łazienki i wziąłem letni orzeźwiający prysznic. Do łóżka
wróciłem w samych bokserkach, ledwo się położyłem a drzwi od mojego znów się
otworzyły i zobaczyłem w nich swoją mamę.
Usiadłem na łóżku i
czekałem aż moja rodzicielka do mnie podejdzie. Kobieta usiadła na skraju
mojego łóżka i lustrowała mnie wzrokiem.
− Justin to między Tobą
a Lilly jest na poważnie? – Zapytała moja mama.
Po jej pytaniu głośno
westchnąłem i lekko uniosłem kąciki ust.
− Mamo bardzo na
poważnie. Dobrze wiesz, że żadnej innej dziewczyny nie kochałem tak bardzo, jak
kocham Lillianne. Nawet nie wiesz, jak
się cieszę, że dała mi szansę. Dwanaście lat czekałem na ten dzień i w końcu
się udało. – Powiedziałem radosnym tonem.
Moja mama uśmiechnęła
się do mnie i mocno mnie przytuliła.
− Cieszę się, że jesteś
szczęśliwy, ale pamiętaj, że czeka Cię jeszcze rozmowa z Seleną. – Powiedziała
i opuściła mój pokój.
Ta to zawsze wie, jak
zjebac najpiękniejsze chwile w moim życiu. Kocham nią, ale czasem naprawdę mam
jej dość.
W
końcu opadłem wykończony całym dniem na łóżko i zasnąłem z uśmiechem na twarzy
rozmyślając o MOJEJ Lillianne. Nadal w to nie wierzyłem, że ona naprawdę
zgodziła się być moją dziewczyną.
Czytasz = Komentujesz
JEJKU ŚWIETNE <3
OdpowiedzUsuńEj serio, jaram się *-*
Kocham, kocham, kocham <3
Dawaj następny!
I zapraszam do mnie:
week-to-love-justin-bieber.blogspot.com