wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 4 – Szkoła. Gorzej chyba być nie może.

Oczami Christiana

            Rano wstałem o godzinie 7: 00. Poszedłem do łazienki i wziąłem chłodny orzeźwiający prysznic.
            Ubrałem na siebie czerwoną koszulę w kratę, czarną bluzę, białe rurki, które założyłem nisko, czerwone neo adidasy oraz czerwono-białą czapkę hip-hopówkę.
            Zszedłem na dół, gdzie moja mama czekała już na mnie ze śniadaniem. Caitlin siedziała już w kuchni i jadła swoje naleśniki z syropem klonowym.
            Podszedłem do mamy i pocałowałem nią w policzek. Kobieta była w niezłym szoku, bo od dawna tego nie robiłem.
            − Chris, coś przeskrobałeś? – Zapytała zdziwiona.
            Cait szeroko się uśmiechnęła i spojrzała w moją stronę.
            − Mamo przecież Lilly wróciła, a dobrze wiesz, jak bardzo tęskniliśmy za naszą przyjaciółką. Dziś w szkole wszystko się zmieni, bo będę miał kogoś, z kim będę mógł normalnie porozmawiać. – Powiedziałem radosnym tonem.
Zjadłem śniadanie i powróciłem do łazienki, aby umyć zęby. Gdy wyszedłem była już godzina 7: 40. Zadzwoniłem do Lilly, że wychodzę z domu i wsiadłem do swojego samochodu. Było to czarne Audi A6 i ruszyłem w stronę domu swojej przyjaciółki.

Oczami Lilly

            Dziś w nocy znów obudziłam się z krzykiem. Zbliżała się druga rocznica śmierci mojego dawnego przyjaciela z Polski. Chłopak oddał życie, z powodu nieszczęśliwej miłości i to była moja wina, bo nie potrafiłam mu pomóc.
            Znów powróciłam myślami do tego feralnego dnia. Z Konradem od kliku dni nie mieliśmy kontaktu. Unikał mnie, nie odbierał telefonów. Zaczęłam się martwić. Wiedziałam, że rozstał się z dziewczyną, bo po raz kolejny nakrył nią na kłamstwach, jednak on ciągle nią kochał. Próbowałam mu jakoś wytłumaczyć, żeby o niej zapomniał i udało mi się tego dokonać, ale z innym skutkiem niż bym zamierzała. Tego dnia rodzice mojego przyjaciela byli w pracy. Postanowiłam pójść i z nim porozmawiać na temat jego ostatniego zachowania. Gdy weszłam do jego domu zobaczyłam uchylone drzwi od pokoju Konrada. Weszłam do środka i przeraził mnie widok, który zobaczyłam. Chłopak o magicznie zmieniających kolor oczach i ciemnej czuprynie siedział na podłodze z pociętą ręką. Krew spływała z jego ran na panele. Jego wzrok stał się nieobecny. Od razu wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam na pogotowie. Błagałam go, aby nie odchodził, ale on zamknął oczy i posłał mi ostatni uśmiech szepcząc: „Jesteś idealnym człowiekiem. Pamiętaj o mnie.” Mówił cicho, płytko i po jednym słowie, zaraz po tym odszedł na zawsze. Myślałam, że wyjazd z Kanady był dla mnie traumatycznym przeżyciem, ale śmierć przyjaciela okazała się równie bolesna. Pogotowie przyjechało i sanitariusze siłą wyprowadzili mnie z pokoju Konrada.
            Miałam naprawdę dziś za sobą ciężką noc. Nie chciałam iść do szkoły, ale nie mogłam zaniedbać tego obowiązku już pierwszego dnia. Niechętnie wyszłam z łóżka. Była godzina 7: 10. Poszłam do łazienki i przestraszyłam się swojego odbicia. Obmyłam twarz i nałożyłam niewielką ilość fluidu na nią, po czym przebrałam się w błękitne rurki z białym cieniem, bluzkę na długi rękaw w amerykańską flagę, czarną kurtkę skórzaną z szerokimi klapami oraz czarne buty na obcasie. Do torby schowałam klucze z domu, portfel, dokumenty i śniadanie, po czym czekałam na swojego przyjaciela.
            − Lilly znów to samo? – Zapytała zmartwionym tonem moja mama.
            Wiedziałam, o co jej chodziło. Przez pierwsze trzy miesiące po śmierci Konrada dziennie budziłam się z krzykiem. Ostatnio prawie w ogóle mi się nie śnił a dziś znów to samo. Niechętnie skinęłam głową. Mama opiekuńczo objęła mnie ramieniem.
            Uratował mnie dźwięk klaksonu. Gdy spojrzałam przez okno okazało się, że był to Chris. Szybko wybiegłam z domu i wsiadłam do jego samochodu. Chłopak spojrzał na mnie badawczo. Wiedziałam, że nic się przed nim nie ukryje.
            − Lilly ty płakałaś? Spałaś w ogóle w nocy? Jus coś Ci zrobił? – Zadawał pytania jedno za drugim.
            − Chris miałam ciężką noc. Śnił mi się koszmar i się nie wyspałam. Przez ten sen trochę popłakałam, ale Bieber nic mi nie zrobił. – Odparłam ze sztucznym uśmiechem.
            Chłopak dał za wygraną i ruszył w stronę szkoły. Dojechaliśmy do wielkiego ceglanego budynku. Wyglądał na bardzo stary. Miałam nadzieję, że w środku nie będzie wyglądać tak strasznie.
            Mój przyjaciel zarzucił mi rękę na szyję, gdy wchodziliśmy do budynku. W środku placówka była urządzona bardzo nowocześnie i stylem przypominała wiele polskich szkół. Wzdłuż korytarza rozciągały się szkolne szafki. Beadles zaprowadził mnie do sekretariatu, gdzie dostałam plan zajęć i plan szkoły oraz kod do swojej szafki.
            − To Ci nie będzie potrzebne. Masz mnie do pomocy. – Powiedziała zabierając ode mnie plan budynku.
            Chris spojrzał na mój rozkład zajęć i szeroko się uśmiechnął.
            − Świetnie będziemy mieli wszystkie lekcje razem. – Odparł z uśmiechem.
            Pierwszy miałam angielski. Chłopak zaprowadził mnie do mojej szafki, gdzie zostawiłam wszystkie książki i wzięłam tylko te potrzebne na tą lekcję. Weszliśmy do klasy w taki sam sposób, jak do budynku szkolnego.
            Wszyscy patrzyli na nas zdezorientowani. Czyżby tutaj nikt wcześniej nie widział Christiana Beadlesa w towarzystwie dziewczyny? Cóż nie miałam nastroju teraz o tym myśleć.
            Wtedy poczułam wibracje telefonu w kieszeni spodni. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Jedna nowa wiadomość od Justin Bieber. „Lilly to, o której mam być po Ciebie pod szkołą?”
            Spojrzałam na plan lekcji. „13: 30 kończą się zajęcia, więc czekaj na mnie na parkingu.” Odpisałam, choć wcale nie miałam ochoty na to, aby wychodzić z domu. Najchętniej bym się zamknęła w swoim pokoju.
            Z drugiej strony nie mogłam się zamknąć na swoich przyjaciół. Przecież to za nimi tyle lat tęskniłam. Próbowałam w Polsce zaprzyjaźnić się z innymi osobami, ale nikt nie był w stanie zastąpić mojej paczki. Nawet Konrad był świetnym przyjacielem, ale niestety popełnił samobójstwo.
            Chris nie opuszczał mnie na krok. Ciągle słyszałam, jak po szkole ktoś mówił, że jesteśmy parą. Podczas przerwy na lunch usiadłam ze swoim przyjacielem i jego kolegami z drużyny koszykarskiej. Chłopcy cały czas mówili tylko o piłce, a ja miałam tego już trochę dość.
            − Beadles a to twoja dziewczyna? Widzieliśmy was razem na imprezie w sobotę, a teraz zachowujecie się, jak para. – Powiedział jeden z chłopaków.
            Oboje z Christianem wybuchliśmy śmiechem.
            − Gdybyś nie widział swojej przyjaciółki przez dwanaście lat też byś się tak zachowywał. A poza tym Lilly Ty się teraz uśmiechnęłaś. Powiesz mi w końcu, co się stało, że jesteś w tak kiepskim humorze i nie wmawiaj mi, że to przez zły sen. Kochana za dobrze Cię znam i wiem, że coś się dzieje.
            Głośno westchnęłam i spojrzałam smutnym wzrokiem na swojego przyjaciela.
            − Teraz Ci nie powiem. Przyjdź wieczorem z Cait i tymi dwoma pijakami to wszystko wam wytłumaczę, bo Jus będzie ze mną wcześniej. – Odparłam wyczerpana.
            Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę klasy, gdzie miałam mieć teraz lekcje. Idąc z mapką w stronę pomieszczenia nie zauważałam, jak na kogoś wpadłam.
            − Uważaj, jak łazisz łamago! – Krzyknęła jakaś dziewczyna.
            Podniosłam głowę w górę i zobaczyłam wysoką, szczupłą blondynkę o zielonych oczach.
            − Cassie daj jej spokój. Nie widzisz, że to jej pierwszy dzień w szkole? Chodź Lilly idziemy na biologię. – Odparł z uśmiechem na twarzy mój przyjaciel.
            − Dziewczyno lepiej odwal się od Chrisa. On jest mój. – Powiedziała jadowitym tonem dziewczyna.
            − Cassie nigdy nie byłem twój i tak już zostanie. Poza tym nie obchodzą mnie tępe plastiki, jakim ty jesteś i daj spokój mojej przyjaciółce. – Odpowiedział Chris.
            − Chrisiaczku chodź już. Dobrze wiesz, że nie mam nastroju na takie rozmowy. Proszę. – Powiedziałam do Beadlesa.
            Mój przyjaciel szeroko się uśmiechnął i objął mnie ramieniem.
            − Tak dawno już nie słyszałem tego określenia. Wiesz, że odkąd wyjechałaś nikt mnie tak nie nazwał? – Odparł radosnym tonem mój przyjaciel.
            Biologia minęła nawet spokojnie. Najgorsza była ostatnia lekcja, czyli w-f. Byliśmy podzieleni na dwie drużyny mieszane. Na szczęście Chris był razem ze mną.
            Później zaczęliśmy grać w siatkówkę. Za każdym razem, gdy piłka leciała w moją stronę odsuwałam się na bok. Wszyscy mieli do mnie pretensje, gdy Christian zorientował się, co się dzieje zaczął odbijać je za mnie.
            − Lilly, czemu tak unikasz piłek? – Zapytał mój przyjaciel podczas przerwy w meczu.
            − Chris, a jak myślisz? – Zapytałam ze smutkiem w oczach, który tego dnia mnie nie opuszczał.
            Mój przyjaciel, chyba zrozumiał, o czym mówię, ponieważ szybko się zasmucił.
            − Beadles, Jackson do mnie! – Powiedziała z groźnym wzrokiem nauczycielka. – Beadles masz dobry refleks. A ty Jackson, czemu unikasz piłki, jak ognia? – Powiedziała nauczycielka.
            − Nie unikałabym jej, gdyby jej tu nie było. Mogę tańczyć, ćwiczyć lekkoatletykę, ale pływać, biegać i grać w piłkę nigdy nie będę. – Odparłam poważnym tonem.
            − Przepraszam pani profesor. To moja wina, że ona tak reaguje na piłkę. W wieku pięciu lat trafiła przez nas do szpitala na miesiąc czasu właśnie z powodu wody i piłki. – Powiedział mój przyjaciel.
            Wtedy znów powróciłam pamięcią do tego pechowego dnia. Całą paczką byliśmy z naszymi rodzicami na wakacjach. Poszliśmy wszyscy na basen, gdzie świetnie się bawiliśmy. Do czasu. Ryan wymyślił, żebyśmy w wodzie zagrali w piłkę. Niestety jego pomysł nie należał do najlepszych, ponieważ dostałam piłką w głowę i straciłam przytomność, przez co prawie się utopiłam. Gdyby nie natychmiastowa reakcja ratowników dziś pewnie by mnie tu nie było. Jednak obudziłam się dopiero po dwóch tygodniach w szpitalu. Kolejne dwa tygodnie spędziłam tam na obserwacji i różnych badaniach. Z tego powodu do tej pory unikam piłek i pływania. Do tej pory wiedział o tym tylko niewielki krąg osób i chciałam, aby tak pozostało.
            Mieszkając w Polsce też często miałam problemy z powodu faktu, że unikałam takich ćwiczeń.

            Po lekcji poszłam od razu do szatni, gdzie przebrałam się we wcześniejsze ubrania i poszłam do szafki po zeszyty, w których miałam zadanie domowe na następny dzień.
_________________________________________________________________________________
WAŻNE!!!!

Chciałabym, aby każdy kto czyta ten blog zostawił po sobie krótki komentarz wraz ze swoją opinią na temat tego bloga. Możecie również w komentarzach polecać swoje blogi. Z chęcią przeczytam każdy z poleconych przez was blogów.

Pytania dotyczące moich blogów można zadawaĆ w komentarzach, na emailu: trisha1994@autograf.pl bądź na twitterze: @VougeTrisha

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz