Oczami Christiana
Ubrałem na siebie
czerwoną koszulę w kratę, czarną bluzę, białe rurki, które założyłem nisko, czerwone
neo adidasy oraz czerwono-białą czapkę hip-hopówkę.
Zszedłem na dół, gdzie
moja mama czekała już na mnie ze śniadaniem. Caitlin siedziała już w kuchni i
jadła swoje naleśniki z syropem klonowym.
Podszedłem do mamy i
pocałowałem nią w policzek. Kobieta była w niezłym szoku, bo od dawna tego nie
robiłem.
− Chris, coś
przeskrobałeś? – Zapytała zdziwiona.
Cait szeroko się
uśmiechnęła i spojrzała w moją stronę.
− Mamo przecież Lilly
wróciła, a dobrze wiesz, jak bardzo tęskniliśmy za naszą przyjaciółką. Dziś w
szkole wszystko się zmieni, bo będę miał kogoś, z kim będę mógł normalnie
porozmawiać. – Powiedziałem radosnym tonem.
Zjadłem śniadanie i powróciłem do
łazienki, aby umyć zęby. Gdy wyszedłem była już godzina 7: 40. Zadzwoniłem do
Lilly, że wychodzę z domu i wsiadłem do swojego samochodu. Było to czarne Audi
A6 i ruszyłem w stronę domu swojej przyjaciółki.
Oczami Lilly
Dziś w nocy znów
obudziłam się z krzykiem. Zbliżała się druga rocznica śmierci mojego dawnego
przyjaciela z Polski. Chłopak oddał życie, z powodu nieszczęśliwej miłości i to
była moja wina, bo nie potrafiłam mu pomóc.
Znów powróciłam myślami
do tego feralnego dnia. Z Konradem od
kliku dni nie mieliśmy kontaktu. Unikał mnie, nie odbierał telefonów. Zaczęłam
się martwić. Wiedziałam, że rozstał się z dziewczyną, bo po raz kolejny nakrył
nią na kłamstwach, jednak on ciągle nią kochał. Próbowałam mu jakoś
wytłumaczyć, żeby o niej zapomniał i udało mi się tego dokonać, ale z innym
skutkiem niż bym zamierzała. Tego dnia rodzice mojego przyjaciela byli w pracy.
Postanowiłam pójść i z nim porozmawiać na temat jego ostatniego zachowania. Gdy
weszłam do jego domu zobaczyłam uchylone drzwi od pokoju Konrada. Weszłam do
środka i przeraził mnie widok, który zobaczyłam. Chłopak o magicznie
zmieniających kolor oczach i ciemnej czuprynie siedział na podłodze z pociętą
ręką. Krew spływała z jego ran na panele. Jego wzrok stał się nieobecny. Od
razu wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam na pogotowie. Błagałam go,
aby nie odchodził, ale on zamknął oczy i posłał mi ostatni uśmiech szepcząc:
„Jesteś idealnym człowiekiem. Pamiętaj o mnie.” Mówił cicho, płytko i po jednym
słowie, zaraz po tym odszedł na zawsze. Myślałam, że wyjazd z Kanady był dla
mnie traumatycznym przeżyciem, ale śmierć przyjaciela okazała się równie
bolesna. Pogotowie przyjechało i sanitariusze siłą wyprowadzili mnie z pokoju
Konrada.
Miałam naprawdę dziś za
sobą ciężką noc. Nie
chciałam iść do szkoły, ale nie mogłam zaniedbać tego obowiązku już pierwszego
dnia. Niechętnie wyszłam z łóżka. Była godzina 7: 10. Poszłam do łazienki i
przestraszyłam się swojego odbicia. Obmyłam twarz i nałożyłam niewielką ilość
fluidu na nią, po czym przebrałam się w błękitne rurki z białym cieniem, bluzkę
na długi rękaw w amerykańską flagę, czarną kurtkę skórzaną z szerokimi klapami
oraz czarne buty na obcasie. Do torby schowałam klucze z domu, portfel,
dokumenty i śniadanie, po czym czekałam na swojego przyjaciela.
− Lilly znów to samo? –
Zapytała zmartwionym tonem moja mama.
Wiedziałam, o co jej
chodziło. Przez pierwsze trzy miesiące po śmierci Konrada dziennie budziłam się
z krzykiem. Ostatnio prawie w ogóle mi się nie śnił a dziś znów to samo.
Niechętnie skinęłam głową. Mama opiekuńczo objęła mnie ramieniem.
Uratował mnie dźwięk
klaksonu. Gdy spojrzałam przez okno okazało się, że był to Chris. Szybko wybiegłam
z domu i wsiadłam do jego samochodu. Chłopak spojrzał na mnie badawczo.
Wiedziałam, że nic się przed nim nie ukryje.
− Lilly ty płakałaś?
Spałaś w ogóle w nocy? Jus coś Ci zrobił? – Zadawał pytania jedno za drugim.
− Chris miałam ciężką noc. Śnił mi się koszmar i się nie
wyspałam. Przez ten sen trochę popłakałam, ale Bieber nic mi nie zrobił. –
Odparłam ze sztucznym uśmiechem.
Chłopak dał za wygraną i
ruszył w stronę szkoły. Dojechaliśmy do wielkiego ceglanego budynku. Wyglądał
na bardzo stary. Miałam nadzieję, że w środku nie będzie wyglądać tak
strasznie.
Mój przyjaciel zarzucił
mi rękę na szyję, gdy wchodziliśmy do budynku. W środku placówka była urządzona
bardzo nowocześnie i stylem przypominała wiele polskich szkół. Wzdłuż korytarza
rozciągały się szkolne szafki. Beadles zaprowadził mnie do sekretariatu, gdzie
dostałam plan zajęć i plan szkoły oraz kod do swojej szafki.
− To Ci nie będzie
potrzebne. Masz mnie do pomocy. – Powiedziała zabierając ode mnie plan budynku.
Chris spojrzał na mój rozkład
zajęć i szeroko się uśmiechnął.
− Świetnie będziemy
mieli wszystkie lekcje razem. – Odparł z uśmiechem.
Pierwszy miałam
angielski. Chłopak zaprowadził mnie do mojej szafki, gdzie zostawiłam wszystkie
książki i wzięłam tylko te potrzebne na tą lekcję. Weszliśmy do klasy w taki
sam sposób, jak do budynku szkolnego.
Wszyscy patrzyli na nas
zdezorientowani. Czyżby tutaj nikt wcześniej nie widział Christiana Beadlesa w
towarzystwie dziewczyny? Cóż nie miałam nastroju teraz o tym myśleć.
Wtedy poczułam wibracje
telefonu w kieszeni spodni. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz.
Jedna nowa wiadomość od Justin Bieber. „Lilly
to, o której mam być po Ciebie pod szkołą?”
Spojrzałam na plan
lekcji. „13: 30 kończą się zajęcia, więc
czekaj na mnie na parkingu.” Odpisałam, choć wcale nie miałam ochoty na to,
aby wychodzić z domu. Najchętniej bym się zamknęła w swoim pokoju.
Z drugiej strony nie
mogłam się zamknąć na swoich przyjaciół. Przecież to za nimi tyle lat
tęskniłam. Próbowałam w Polsce zaprzyjaźnić się z innymi osobami, ale nikt nie
był w stanie zastąpić mojej paczki. Nawet Konrad był świetnym przyjacielem, ale
niestety popełnił samobójstwo.
Chris nie opuszczał mnie
na krok. Ciągle słyszałam, jak po szkole ktoś mówił, że jesteśmy parą. Podczas
przerwy na lunch usiadłam ze swoim przyjacielem i jego kolegami z drużyny
koszykarskiej. Chłopcy cały czas mówili tylko o piłce, a ja miałam tego już
trochę dość.
− Beadles a to twoja
dziewczyna? Widzieliśmy was razem na imprezie w sobotę, a teraz zachowujecie
się, jak para. – Powiedział jeden z chłopaków.
Oboje z Christianem
wybuchliśmy śmiechem.
− Gdybyś nie widział
swojej przyjaciółki przez dwanaście lat też byś się tak zachowywał. A poza tym
Lilly Ty się teraz uśmiechnęłaś. Powiesz mi w końcu, co się stało, że jesteś w
tak kiepskim humorze i nie wmawiaj mi, że to przez zły sen. Kochana za dobrze
Cię znam i wiem, że coś się dzieje.
Głośno westchnęłam i
spojrzałam smutnym wzrokiem na swojego przyjaciela.
− Teraz Ci nie powiem.
Przyjdź wieczorem z Cait i
tymi dwoma pijakami to wszystko wam wytłumaczę, bo Jus będzie ze mną wcześniej.
– Odparłam wyczerpana.
Zabrałam swoje rzeczy i
ruszyłam w stronę klasy, gdzie miałam mieć teraz lekcje. Idąc z mapką w stronę
pomieszczenia nie zauważałam, jak na kogoś wpadłam.
− Uważaj, jak łazisz
łamago! – Krzyknęła jakaś dziewczyna.
Podniosłam głowę w górę
i zobaczyłam wysoką, szczupłą blondynkę o zielonych oczach.
− Cassie daj jej spokój.
Nie widzisz, że to jej pierwszy dzień w szkole? Chodź Lilly idziemy na biologię.
– Odparł z uśmiechem na twarzy mój przyjaciel.
− Dziewczyno lepiej
odwal się od Chrisa. On jest mój. – Powiedziała jadowitym tonem dziewczyna.
− Cassie nigdy nie byłem
twój i tak już zostanie. Poza tym nie obchodzą mnie tępe plastiki, jakim ty
jesteś i daj spokój mojej przyjaciółce. – Odpowiedział Chris.
− Chrisiaczku chodź już.
Dobrze wiesz, że nie mam nastroju na takie rozmowy. Proszę. – Powiedziałam do
Beadlesa.
Mój przyjaciel szeroko
się uśmiechnął i objął mnie ramieniem.
− Tak dawno już nie słyszałem
tego określenia. Wiesz, że odkąd wyjechałaś nikt mnie tak nie nazwał? – Odparł
radosnym tonem mój przyjaciel.
Biologia minęła nawet
spokojnie. Najgorsza była ostatnia lekcja, czyli w-f. Byliśmy podzieleni na
dwie drużyny mieszane. Na szczęście Chris był razem ze mną.
Później zaczęliśmy grać
w siatkówkę. Za każdym razem, gdy piłka leciała w moją stronę odsuwałam się na
bok. Wszyscy mieli do mnie pretensje, gdy Christian zorientował się, co się
dzieje zaczął odbijać je za mnie.
− Lilly, czemu tak
unikasz piłek? – Zapytał mój przyjaciel podczas przerwy w meczu.
− Chris, a jak myślisz?
– Zapytałam ze smutkiem w oczach, który tego dnia mnie nie opuszczał.
Mój przyjaciel, chyba
zrozumiał, o czym mówię, ponieważ szybko się zasmucił.
− Beadles, Jackson do
mnie! – Powiedziała z groźnym wzrokiem nauczycielka. – Beadles masz dobry
refleks. A ty Jackson, czemu unikasz piłki, jak ognia? – Powiedziała
nauczycielka.
− Nie unikałabym jej,
gdyby jej tu nie było. Mogę tańczyć, ćwiczyć lekkoatletykę, ale pływać, biegać
i grać w piłkę nigdy nie będę. – Odparłam poważnym tonem.
− Przepraszam pani
profesor. To moja wina, że ona tak reaguje na piłkę. W wieku pięciu lat trafiła
przez nas do szpitala na miesiąc czasu właśnie z powodu wody i piłki. –
Powiedział mój przyjaciel.
Wtedy znów powróciłam
pamięcią do tego pechowego dnia. Całą
paczką byliśmy z naszymi rodzicami na wakacjach. Poszliśmy wszyscy na basen,
gdzie świetnie się bawiliśmy. Do czasu. Ryan wymyślił, żebyśmy w wodzie zagrali
w piłkę. Niestety jego pomysł nie należał do najlepszych, ponieważ dostałam
piłką w głowę i straciłam przytomność, przez co prawie się utopiłam. Gdyby nie
natychmiastowa reakcja ratowników dziś pewnie by mnie tu nie było. Jednak
obudziłam się dopiero po dwóch tygodniach w szpitalu. Kolejne dwa tygodnie
spędziłam tam na obserwacji i różnych badaniach. Z tego powodu do tej pory
unikam piłek i pływania. Do tej pory wiedział o tym tylko niewielki krąg
osób i chciałam, aby tak pozostało.
Mieszkając w Polsce też
często miałam problemy z powodu faktu, że unikałam takich ćwiczeń.
Po lekcji poszłam od
razu do szatni, gdzie przebrałam się we wcześniejsze ubrania i poszłam do
szafki po zeszyty, w których miałam zadanie domowe na następny dzień.
_________________________________________________________________________________
WAŻNE!!!!
Chciałabym, aby każdy kto czyta ten blog zostawił po sobie krótki komentarz wraz ze swoją opinią na temat tego bloga. Możecie również w komentarzach polecać swoje blogi. Z chęcią przeczytam każdy z poleconych przez was blogów.
Pytania dotyczące moich blogów można zadawaĆ w komentarzach, na emailu: trisha1994@autograf.pl bądź na twitterze: @VougeTrisha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz