wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 5 – Spotkanie z Jusem. Rozmowa z przyjaciółmi.

Oczami Justina

            Byłem tak podekscytowany spotkaniem z Lilly sam na sam, że nie mogłem w nocy spać. Cały czas myślałem, jak jej powiedzieć o swoich uczuciach do niej.
            Z drugiej strony bałem się, że wtedy stracę przyjaciółkę, jeśli ona nie odwzajemnia mojej miłości.
            Ubrałem na siebie białą bluzkę na krótki rękaw, czarne spodnie, czarną rozpinaną bluzę z kapturem i oczywiście białe supra.
            Dzień zapowiadał się pięknie. Zszedłem na dół do babci i dziadka, gdzie czekały już na mnie naleśniki z syropem klonowym. Zjadłem śniadanie i oglądałem z dziadkiem telewizję.
            Gdy nadszedł czas, żeby zobaczyć się z Lilly, pożyczyłem samochód od dziadka i pojechałem po nią pod szkołę, kiedy zobaczyłem swoją przyjaciółkę, wiedziałem, że musiało stać się coś poważnego, ponieważ nie miała w ogóle humoru.

Oczami Lilly

            Wyszłam z Chrisem ze szkoły. Mój przyjaciel do samego końca pytał się, czy ma mnie odwieźć do domu.
            Wychodząc ze szkoły ujrzałam Jusa opartego o maskę samochodu. Pożegnałam się z Beadlesem i podbiegłam do Biebera. Przytuliłam się do niego, gdy tylko znalazłam się tuż przy nim. Mój przyjaciel otworzył przede mną drzwi i ruszyliśmy z terenu szkoły.
            Jechaliśmy w milczeniu. Po niedługim czasie wyjechaliśmy z miasta. Otaczały nas same lasy. Chwilę później Jus wjechał w leśną ścieżkę i niedługo później znaleźliśmy się na pięknej polanie.
            Mój przyjaciel wyciągnął koc z samochodu i rozłożył go na trawie. Długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy.
            − Lillianne powiesz mi, dlaczego jesteś taka przybita? – Zapytał opiekuńczym tonem Justin.
            Głośno westchnęłam i unikałam jego wzroku. Opowiedziałam mu całą historię związaną ze śmiercią Konrada.
            − Najgorsze w tym wszystkim jest to, że umarł przy mnie. Ostatnią rzecz, jaką mi powiedział to, to że jestem idealnym człowiekiem. Ale Justin ja się tak nie czuję. Gdyby tak było potrafiłabym mu pomóc i by nie popełnił samobójstwa. – Powiedziałam z płaczem i wtuliłam się w ciało swojego przyjaciela.
            − Przykro mi kochanie. Wiem, że dużo przeszłaś, ale pamiętaj my zawsze będziemy przy Tobie i pomożemy Ci w trudnych chwilach. – Powiedział czułym tonem i zaczął mnie głaskać po plecach.
            W drodze powrotnej do mojego domu wstąpiliśmy na cmentarz. Kupiłam duży, czerwony znicz i zapaliłam go pod krzyżem. Ciągle myślałam o Konradzie.
            − Przepraszam. – Wyszeptałam, gdy skończyłam się modlić za swojego przyjaciela.
            Justin objął mnie ramieniem i wróciliśmy do samochodu. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. Oparłam głowę o szybę i znów wróciłam wspomnieniami do tego tragicznego dnia.
            Nawet nie wiem, w którym momencie zaczęłam płakać. Wtedy Biebs zjechał na pobocze i delikatnie odwrócił moją twarz w swoją stronę.
            − Lilly słońce. Nie możesz obwiniać się za to, co się stało. To była jego decyzja, a ty nie byłaś w stanie mu pomóc. Kochanie musisz żyć dalej. – Powiedział czułym tonem i otarł kciukiem moje łzy.
            Gdy się uspokoiłam ruszyliśmy z powrotem do mojego domu, gdzie niebawem mieli przyjść nasi przyjaciele.
            Po wejściu do domu poszliśmy do kuchni, gdzie zaparzyłam kawy i zabrałam ze sobą miskę na słodycze. Gdy weszliśmy do mojego pokoju położyłam kawy na stoliku a do miski wsypałam kwaśne żelki.
            Niedługo później byłam już z Bieberem w swoim pokoju. Usiedliśmy na moim łóżku i długo rozmawialiśmy. Cieszyłam się, że mimo wszystko nadal mięliśmy ze sobą tak świetny kontakt. Nagle przez głowę przeszła mi myśl, że za kilka tygodni to wszystko stracę.
            Ledwo odzyskałam swojego przyjaciela, a on już zamierzał wziąć ślub. Za niecały miesiąc Justin ożeni się z Seleną Gomez. Wiedziałam o tym już od dłuższego czasu, bo śledziłam jego życie w Internecie. Nie byłam zachwycona myślą, że znów stracę Jusa. Tym razem miałam stracić go na zawsze. Tego na pewno nie przeżyję.
            Poza tym skoro za kilka tygodni miał być żonaty to, dlaczego chciał, abym u niego zamieszkała podczas mojego pobytu w Los Angeles, gdy będę tam studiować.
            Nie chciałam o tym teraz rozmyślać. Cieszyłam się, że mój przyjaciel jest w tym momencie przy mnie. Tak bardzo za nim tęskniłam przez te dwanaście lat.
            Podeszłam do swojego biurka i włączyłam laptop. Wybrałam kilka piosenek Jusa z pliku. Gdy muzyka zaczęła lecieć wróciłam do swojego przyjaciela i mocno się do niego przytuliłam.
            − Justin dziękuję, że jesteś przy mnie i przez tyle lat nie zapomniałeś. – Powiedziałam wtulając się w jego ciało.
            − Słońce nie dziękuj, bo dla takiej dziewczyny, jak ty jestem w stanie zrobić wszystko. Szkoda, że moja przyszła żona nie może być normalna. – Na jego usta wkradł się delikatny uśmiech.
            Już miałam się go zapytać, co miał na myśli, jednak nie było mi to dane, ponieważ do mojego pokoju weszła moja ukochana młodsza siostra Angela.
            − Lilly masz gości. – Powiedziała niezadowolona z faktu, że znów widzi mnie w towarzystwie Justina.
            Zbiegłam na dół i zobaczyłam resztę mojej paczki, czyli Cait, Chrisa, Chaza i Ryana.
            Wszystkich moich przyjaciół zaprowadziłam do swojego pokoju. Usiedliśmy wszyscy razem i długo rozmawialiśmy.
            − Dobra Lilly teraz słucham wyjaśnień. Co się stało, że nie mogłaś mi tego powiedzieć rano i musieliśmy się tu zjawić wszyscy? – Powiedział w pewnym momencie Christian.
            Głośno westchnęłam i opowiedziałam całą historię o śmierci Konrada. Gdy o tym mówiłam znów zaczęłam płakać. Justin miał rację. Musiałam zacząć żyć dalej. Nie mogłam się ciągle obwiniać. W końcu i tak bym niczego nie zmieniła.
            Moi przyjaciele patrzyli na mnie w osłupieniu. Gdy tylko zaczęłam płakać Cait wraz z Jusem automatycznie znaleźli się przy mnie i zaczęli mnie pocieszać.
            W żadnym innym miejscu na świecie nie spotkam tak cudownych przyjaciół, jak w moim rodzinnym Stratford.
            Nagle chłopaki wpadli na pomysł, aby wybrać się do skateparku. Tak dawno tam nie byłam, że od razu się zgodziłam. Chłopcy łącznie z Bieberem poszli do domów po deskorolki, a ja z Caitlin udałyśmy się w stronę parku.
            − Kochana, czemu mi nie powiedziałaś, że coś takiego Ci przytrafiło się w Polsce? – Zapytała moja przyjaciółka.
            − Cait po pierwsze myślałam, że to już skończony rozdział. W końcu minęło już dwa lata od tego wydarzenia. Po drugie nie myślałam, że to będzie miało jakieś znaczenie. Po trzecie nie myślałam o tym do momentu, aż w nocy przyśniła mi się cała scena jego śmierci. – Powiedziałam nieco zrezygnowana.
            Niedługo później przyszli wszyscy chłopcy i zaczęli się popisywać swoją jazdą na deskorolkach. Każdy z nich w pewnym momencie ściągnął swoją koszulkę.
            Do późna siedzieliśmy w tym parku i nikt z nas nawet nie pomyślał, że trzeba już wracać do domu. To właśnie było piękne w naszej przyjaźni, że zawsze byliśmy jednomyślni i nawet milczenie nam nie ciążyło.
            W Polsce nigdy nie poznałam takich osób, jakie tutaj znałam od urodzenia. Tacy przyjaciele, jakich mam tutaj trafiają się raz na milion, albo nawet i rzadziej.
            Koło 23: 00 wróciłam do domu. Pożegnałam się z przyjaciółmi, poszłam do swojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam swoją piżamę i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prawie gorący prysznic.

            Ciepła woda idealnie relaksowała moje spięte ciało. Gdy wróciłam do pokoju od razu położyłam się na łóżku i momentalnie Morfeusz porwał mnie w swoje objęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz