Oczami Justina
Byłem tak podekscytowany
spotkaniem z Lilly sam na sam, że nie mogłem w nocy spać. Cały czas myślałem,
jak jej powiedzieć o swoich uczuciach do niej.
Z drugiej strony bałem
się, że wtedy stracę przyjaciółkę, jeśli ona nie odwzajemnia mojej miłości.
Ubrałem na siebie białą
bluzkę na krótki rękaw, czarne spodnie, czarną rozpinaną bluzę z kapturem i
oczywiście białe supra.
Dzień zapowiadał się
pięknie. Zszedłem na dół do babci i dziadka, gdzie czekały już na mnie
naleśniki z syropem klonowym. Zjadłem śniadanie i oglądałem z dziadkiem
telewizję.
Gdy nadszedł czas, żeby
zobaczyć się z Lilly, pożyczyłem samochód od dziadka i pojechałem po nią pod
szkołę, kiedy zobaczyłem swoją przyjaciółkę, wiedziałem, że musiało stać się
coś poważnego, ponieważ nie miała w ogóle humoru.
Oczami Lilly
Wyszłam z Chrisem ze
szkoły. Mój przyjaciel do samego końca pytał się, czy ma mnie odwieźć do domu.
Wychodząc ze szkoły
ujrzałam Jusa opartego o maskę samochodu. Pożegnałam się z Beadlesem i podbiegłam
do Biebera. Przytuliłam się do niego, gdy tylko znalazłam się tuż przy nim. Mój
przyjaciel otworzył przede mną drzwi i ruszyliśmy z terenu szkoły.
Jechaliśmy w milczeniu.
Po niedługim czasie wyjechaliśmy z miasta. Otaczały nas same lasy. Chwilę
później Jus wjechał w leśną ścieżkę i niedługo później znaleźliśmy się na
pięknej polanie.
Mój przyjaciel wyciągnął
koc z samochodu i rozłożył go na trawie. Długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy.
− Lillianne powiesz mi,
dlaczego jesteś taka przybita? – Zapytał opiekuńczym tonem Justin.
Głośno westchnęłam i
unikałam jego wzroku. Opowiedziałam mu całą historię związaną ze śmiercią
Konrada.
− Najgorsze w tym
wszystkim jest to, że umarł przy mnie. Ostatnią rzecz, jaką mi powiedział to,
to że jestem idealnym człowiekiem. Ale Justin ja się tak nie czuję. Gdyby tak
było potrafiłabym mu pomóc i by nie popełnił samobójstwa. – Powiedziałam z
płaczem i wtuliłam się w ciało swojego przyjaciela.
− Przykro mi kochanie.
Wiem, że dużo przeszłaś, ale pamiętaj my zawsze będziemy przy Tobie i pomożemy
Ci w trudnych chwilach. – Powiedział czułym tonem i zaczął mnie głaskać po
plecach.
W drodze powrotnej do
mojego domu wstąpiliśmy na cmentarz. Kupiłam duży, czerwony znicz i zapaliłam
go pod krzyżem. Ciągle myślałam o Konradzie.
− Przepraszam. –
Wyszeptałam, gdy skończyłam się modlić za swojego przyjaciela.
Justin objął mnie
ramieniem i wróciliśmy do samochodu. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu.
Oparłam głowę o szybę i znów wróciłam wspomnieniami do tego tragicznego dnia.
Nawet nie wiem, w którym
momencie zaczęłam płakać. Wtedy Biebs zjechał na pobocze i delikatnie odwrócił
moją twarz w swoją stronę.
− Lilly słońce. Nie
możesz obwiniać się za to, co się stało. To była jego decyzja, a ty nie byłaś w
stanie mu pomóc. Kochanie musisz żyć dalej. – Powiedział czułym tonem i otarł
kciukiem moje łzy.
Gdy się uspokoiłam
ruszyliśmy z powrotem do mojego domu, gdzie niebawem mieli przyjść nasi
przyjaciele.
Po wejściu do domu
poszliśmy do kuchni, gdzie zaparzyłam kawy i zabrałam ze sobą miskę na
słodycze. Gdy weszliśmy do mojego pokoju położyłam kawy na stoliku a do miski
wsypałam kwaśne żelki.
Niedługo później byłam
już z Bieberem w swoim pokoju. Usiedliśmy na moim łóżku i długo rozmawialiśmy.
Cieszyłam się, że mimo wszystko nadal mięliśmy ze sobą tak świetny kontakt.
Nagle przez głowę przeszła mi myśl, że za kilka tygodni to wszystko stracę.
Ledwo odzyskałam swojego
przyjaciela, a on już zamierzał wziąć ślub. Za niecały miesiąc Justin ożeni się
z Seleną Gomez. Wiedziałam o tym już od dłuższego czasu, bo śledziłam jego
życie w Internecie. Nie byłam zachwycona myślą, że znów stracę Jusa. Tym razem
miałam stracić go na zawsze. Tego na pewno nie przeżyję.
Poza tym skoro za kilka tygodni
miał być żonaty to, dlaczego chciał, abym u niego zamieszkała podczas mojego
pobytu w Los Angeles, gdy będę tam studiować.
Nie chciałam o tym teraz
rozmyślać. Cieszyłam się, że mój przyjaciel jest w tym momencie przy mnie. Tak
bardzo za nim tęskniłam przez te dwanaście lat.
Podeszłam do swojego
biurka i włączyłam laptop. Wybrałam kilka piosenek Jusa z pliku. Gdy muzyka
zaczęła lecieć wróciłam do swojego przyjaciela i mocno się do niego
przytuliłam.
− Justin dziękuję, że
jesteś przy mnie i przez tyle lat nie zapomniałeś. – Powiedziałam wtulając się
w jego ciało.
− Słońce nie dziękuj, bo
dla takiej dziewczyny, jak ty jestem w stanie zrobić wszystko. Szkoda, że moja
przyszła żona nie może być normalna. – Na jego usta wkradł się delikatny
uśmiech.
Już miałam się go
zapytać, co miał na myśli, jednak nie było mi to dane, ponieważ do mojego
pokoju weszła moja ukochana młodsza siostra Angela.
− Lilly masz gości. –
Powiedziała niezadowolona z faktu, że znów widzi mnie w towarzystwie Justina.
Zbiegłam na dół i
zobaczyłam resztę mojej paczki, czyli Cait, Chrisa, Chaza i Ryana.
Wszystkich moich
przyjaciół zaprowadziłam do swojego pokoju. Usiedliśmy wszyscy razem i długo
rozmawialiśmy.
− Dobra Lilly teraz
słucham wyjaśnień. Co się stało, że nie mogłaś mi tego powiedzieć rano i musieliśmy się tu zjawić
wszyscy? – Powiedział w pewnym momencie Christian.
Głośno westchnęłam i
opowiedziałam całą historię o śmierci Konrada. Gdy o tym mówiłam znów zaczęłam
płakać. Justin miał rację. Musiałam zacząć żyć dalej. Nie mogłam się ciągle
obwiniać. W końcu i tak bym niczego nie zmieniła.
Moi przyjaciele patrzyli
na mnie w osłupieniu. Gdy tylko zaczęłam płakać Cait wraz z Jusem automatycznie
znaleźli się przy mnie i zaczęli mnie pocieszać.
W żadnym innym miejscu
na świecie nie spotkam tak cudownych przyjaciół, jak w moim rodzinnym
Stratford.
Nagle chłopaki wpadli na
pomysł, aby wybrać się do skateparku. Tak dawno tam nie byłam, że od razu się
zgodziłam. Chłopcy łącznie z Bieberem poszli do domów po deskorolki, a ja z
Caitlin udałyśmy się w stronę parku.
− Kochana, czemu mi nie
powiedziałaś, że coś takiego Ci przytrafiło się w Polsce? – Zapytała moja
przyjaciółka.
− Cait po pierwsze
myślałam, że to już skończony rozdział. W końcu minęło już dwa lata od tego
wydarzenia. Po drugie nie myślałam, że to będzie miało jakieś znaczenie. Po
trzecie nie myślałam o tym do momentu, aż w nocy przyśniła mi się cała scena
jego śmierci. – Powiedziałam nieco zrezygnowana.
Niedługo później
przyszli wszyscy chłopcy i zaczęli się popisywać swoją jazdą na deskorolkach.
Każdy z nich w pewnym momencie ściągnął swoją koszulkę.
Do późna siedzieliśmy w
tym parku i nikt z nas nawet nie pomyślał, że trzeba już wracać do domu. To
właśnie było piękne w naszej przyjaźni, że zawsze byliśmy jednomyślni i nawet
milczenie nam nie ciążyło.
W Polsce nigdy nie poznałam
takich osób, jakie tutaj znałam od urodzenia. Tacy przyjaciele, jakich mam
tutaj trafiają się raz na milion, albo nawet i rzadziej.
Koło 23: 00 wróciłam do
domu. Pożegnałam się z przyjaciółmi, poszłam do swojego pokoju. Z szafy
wyciągnęłam swoją piżamę i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prawie gorący
prysznic.
Ciepła woda idealnie
relaksowała moje spięte ciało. Gdy wróciłam do pokoju od razu położyłam się na
łóżku i momentalnie Morfeusz porwał mnie w swoje objęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz