środa, 7 maja 2014

Rozdział 17 – Kłótnia.


Oczami Justina

            Ostatnią noc spędziłem w Lilly pokoju. Może i spaliśmy w jednym łóżku, ale tylko spaliśmy. Do niczego więcej nie doszło.
            Dałem jej słowo, że niczego nie będę poganiał. Chcę, aby miała pewność, że mi naprawdę na niej zależy. Dziś mieli przyjechać nasi przyjaciele i mieliśmy zrobić dużą imprezę w naszym domu.
            Już nie mogę nazwać tej wielkiej willi swoim domem, bo teraz mieszka ze mną dziewczyna, z którą planuję spędzić resztę swojego życia i mam nadzieję, że tak już pozostanie. Chciałbym, aby to właśnie Lilly była tą moją jedyną i niezastąpioną osobą.
            Rano wstałem a moja księżniczka jeszcze smacznie spała. Dziś na szczęście nie musiałem jechać do studia. Miałem, więc czas, aby poleżeć ze swoją ukocha w łóżku.
            Tak słodko spała, że nie miałem sumienia jej obudzić. Leżałem po prostu i patrzyłem na tą cudowną drobną dziewczynę, która trzymała swoją głowę na moim sercu i miała odwróconą twarz w moją stronę.
            Chwilę później otworzyła oczy i wpiłem się w jej słodkie usta. Dziewczyna uśmiechnęła się w pocałunku i mocniej się do mnie przytuliła.
            − Wyspała się moja księżniczka? – Spytałem, gdy oderwałem się od jej ust.

Oczami Lilly

            Gdy się obudziłam Justin od razu wpił się w moje usta, a ja mocniej się do niego przytuliłam.
            − Wyspała się moja księżniczka? – Zapytał, gdy oderwaliśmy się od swoich ust.
            − Sądzę, że tak. Twoja klata jest naprawdę wygodna. – Zażartowałam.
            Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. Gdy spojrzałam na wyświetlacz zobaczyłam numer należący do Chrisa. Postanowiłam od razu odebrać Jednak okazało się, że to nie on do mnie dzwonił.
            − Hej maleńka. – Usłyszałam pogodny głos Ryana.
            − No siema Ray. Mam pytanie, czemu dzwonisz z telefonu Beadlesa? – Odparłam pogodnym tonem.
            − Mój telefon padł, a jesteśmy w drodze do was gołąbki. Szykujcie imprezę. – Powiedział zadowolony z siebie Butler.
            − Idź się leczyć na głowę. Z takimi sprawami to dzwoń do Biebera a nie do mnie. – Odparłam i przełączyłam na głośno mówiący.
            − A on nie śpi? – Zapytał Ryan.
            − Nie, nie śpię. A teraz gadaj, o co chodzi. – Powiedział poważnym tonem mój ukochany, przy czym mocno się do niego przytuliłam.
            Ryan opowiedział mu o przyjeździe naszej paczki oraz o planie imprezy. Justin przez chwilę rozważał jego propozycję.
            − Zgoda, ale ja i Lilly dobieramy resztę gości. – Powiedział uśmiechem na twarzy.
            − Spoko. A wpadniesz po nas na lotnisko? – Zapytał z nadzieją w głosie Ray.
            − Jeśli się wyrobimy to tak, a jeśli nie to wyślę kogoś po was. – Odparł mój ukochany, po czym pożegnaliśmy się z Butlerem i wpiliśmy się w swoje usta.
            Chwilę później Jus odsunął się ode mnie i wetknął kosmyk moich włosów za moje ucho.
            − W takim razie pora wstawać i brać się do pracy. – Powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy mój chłopak.
            Niechętnie wstałam z wygodnego łóżka i poszłam do szafy po swoje ubrania. Następnie skierowałam swoje kroki w stronę łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic, po czym ubrałam się w kremową sukienkę sięgającą połowy uda na szerokich ramiączkach z ozdobnym zamkiem przechodzącym przez całą długość sukienki z przodu. Była ona idealnie dopasowana do mojego ciała i obszyta białą koronką. Do tego ubrałam kremowe sandały na obcasie i zeszłam na dół do kuchni, gdzie Justin stał już przy kuchence i coś smażył z tego, co wnioskowałam, po zapachu były to naleśniki.
            Miał na sobie spodnie koloru khaki, które pozostawił niebezpiecznie nisko opuszczone, do tego białą koszulkę na krótki rękaw, kolorową koszulę w kratę, w której podwinął rękawy oraz założył czerwone supra.
            Przytuliłam się do niego od tyłu i zajrzałam mu przez ramię. Miałam rację mój ukochany piekł naleśniki.
            − Wiesz, że Cię bardzo, ale to bardzo Cię kocham? – Zapytał Jus.
            − Coś mi się obiło o uszy. – Odparłam, aby się z nim trochę podroczyć w momencie, gdy się do mnie odwrócił jego mina już nie była taka wesoła, jak w chwili, gdy byliśmy jeszcze w moim pokoju. Czy to przez moje ostatnie zdanie? – Kochanie nie chciałam nic złego powiedzieć. Przepraszam nie powinnam tak żartować. – Powiedziałam przytulając się mocniej do niego.
            − Mysiu tu nie chodzi o Ciebie. Wiem, że chciałaś się tylko ze mną podroczyć, ale gdy byłaś w łazience dzwonił mój tata i to z jego powodu jestem w takim nastroju. Pamiętasz, co było, gdy zaczął przyjeżdżać do Kanady, jak byliśmy mali? – Nie musiał mi tego przypominać. Doskonale wiedziałam, o co chodzi.
            Jeremy Bieber nigdy mnie nie lubił, bo uważał, że buntuje jego syna przeciwko niemu. Przepraszam bardzo, jak pięcio, czy sześcioletnie dziecko może kogokolwiek buntować nie rozumiejąc dokładnie, o co chodzi? Tak, Jeremy w zupełności przesadzał, ale nikt nie był w stanie mu tego wytłumaczyć. Zostawił syna i Pattie, gdy Justin był jeszcze całkiem mały. Niestety później znów pojawił się w jego życiu z początku to były bardzo nieregularne odwiedziny, mimo że mieszkał tylko dwie godziny drogi od Stratford. Nigdy nie zapowiadał swojej wizyty i zawsze mu przeszkadzało, że Justy w tym momencie czas spędzał najczęściej ze mną. Twierdził, że odbieram mu syna, ale tak naprawdę to on sam go odrzucił. Później znów pojawił się w życiu Justina, gdy ten stał się sławny i wciągnął Justina w duże kłopoty. Na szczęście mój ukochany ze wszystkiego wyszedł bez szwanku, ale i tak nie wiedzieliśmy, jak jego tata zareaguje na wieść o naszym związku. Z drugiej strony chciałam poznać przyrodnie rodzeństwo mojego chłopaka.
            − Justin nie przejmuj się nim. I tak już wystarczająco namieszał w twoim życiu, ale pamiętaj nas nigdy nie będzie w stanie rozdzielić. Nasze uczucia przetrwały dwanaście lat i wiem, że będą trwały całe życie. A jeśli komuś to nie pasuje to niech się na to nie patrzy. – Odparłam z uśmiechem na twarzy i i wpiłam się w usta swojego ukochanego.
            − Kochanie przez te dwanaście lat nie dość, że wypiękniałaś to jeszcze, tak bardzo wydoroślałaś. Maleńka, ale jest coś, co musisz wiedzieć. Dziś nici z naszej imprezy, bo mój tata przyjeżdża z dzieciakami. Pogadam z Cait i chłopakami, żeby to przełożyć na inny termin, ale na razie siadamy jeść. – Powiedział Justin i usiedliśmy przy stole.
            Zjedliśmy śniadanie i posprzątaliśmy ze stołu, po czym poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
            Justin włączył MTV, po czym zadzwonił do Ushera, aby zapytać się go, czy odbierze naszych przyjaciół z lotniska. Gdy Justin dostał pozytywną odpowiedź rozłączył się i objął mnie ramieniem. Leciał akurat wywiad z Seleną Gomez.
            − Wiemy, że wczoraj byłaś u Justina i spędziłaś tam bardzo dużo czasu, ale nie otworzył CI Justin tylko jakaś dziewczyna, prawda? Wszyscy są ciekawi, kim ona jest i co robiła w jego domu. To dla niej zerwał zaręczyny z Tobą? – Zapytała prowadząca.
            − Cóż to prawda spędziłam wczoraj trochę czasu w domu Justina i otworzyła mi pewna dziewczyna. Ale nie zostawił mnie dla niej. Justin nie zostawił mnie z powodu jakiejś dziewczyny. Po prostu zrozumiał, że nie może robić wszystkiego, co każe mu menadżer, bo każdy z nas musi patrzeć na własne szczęście. Do ślubu byliśmy oboje zmuszeni, ale ja miałam odwagi zrobić czegoś takiego, jak Justin. A ta dziewczyna, o którą pytacie jest tylko przyjaciółką Biebsa i jego przyjaciółką. Z tego, co oboje mówią to przyjaźnią się od zawsze, lecz w ich relacjach była długa przerwa. Ale o szczegóły musicie dopytać się samego Biebera. – Odparła zadowolona z siebie Selena. – Mimo że nam się nie ułożyło, nie mam Justinowi za złe tego wybryku ze ślubem. Sama tego nie chciałam, bo wiedziałam, że nie jest to prawdziwe uczucie. Wiem, że na świecie jest dziewczyna, którą naprawdę pokocha. A wczoraj udało nam się wszystko sobie wyjaśnić i chyba jesteśmy na dobrej drodze do przyjaźni. Nawet jego nowa współlokatorka jest naprawdę świetną dziewczyną i nie dziwię się Justinowi, że przez tyle czasu nie chciał nikomu o niej mówić, gdy nie było jej przy nim. Wiem, jak boli wyjazd przyjaciółki, więc doskonale rozumiem ból obojga z nich. Mam nadzieję, ze będę miała jeszcze nie jedną okazję do porozmawiania z tą dwójką w tak przyjaznym i zgranym towarzystwie, jak wczoraj. To, jak oni rozumieją się bez słów jest naprawdę piękne. Wystarczy jedno spojrzenie, którego z nich, a te drugie już wie, co ma zrobić. Chciałabym, aby z ich relacji wyszło coś więcej, niż zwykła przyjaźń. A wracając do twojego pytania, co ona tam robiła to mogę powiedzieć tylko tyle, co sama wiem. Przez jakiś czas dziewczyna będzie mieszkać z Justinem, bo on obiecał jej rodzicom, że zajmie się nią podczas jej studiów w Los Angeles. – Powiedziała Selena.
            Wiedziałam, że Justin jej mówił o naszym związku, więc byłam jej wdzięczna za to, ze nic nie powiedziała na ten temat, tylko w skrócie opisała naszą historię i przyszykowała ich na wieść, że Justin niedługo może przestać być znów singlem. Choć tak naprawdę nie był już sam od kilku tygodni. Mocniej wtuliłam się w ciało swojego ukochanego i delikatnie musnęłam jego dolną wargę lekko nią przygryzając. Niestety to było zaproszeniem dla Justina, który wpił się w moje usta.
            Nagle drzwi od jego domu się otworzyły. Usłyszeliśmy pisk dwójki małych dzieci, jednak nie oderwaliśmy się od siebie.
            Justin, gdzie jesteś? ­– Rozniósł się dziewczęcy głosik po całym domu.
            Wtedy mój ukochany w końcu zakończył nasz pocałunek i na powrót objął mnie swoim ramieniem.
            − W salonie! – Odkrzyknął Justin i w mgnieniu oka przed nami stanęła dwójka małych dzieci.
            Pierwsza wbiegła dziewczynka o ciemnych blond włosach sięgających poza ramiona, oraz cudownych hipnotyzujących oczach koloru czekoladowego. Kilka sekund później zjawił się jej młodszy brat. Również miał blond włosy, ale on miał je ścięta na obecną fryzurę Justina, oraz miał też te fantastyczne oczy, jak jego rodzeństwo. To prawda Justin nie mógł wyprzeć się swojego przyrodniego rodzeństwa, bo cała trójka miała identyczne, piękne oczy.
            − Hej! – Krzyknęła dwójka dzieci i rzucili się na Justina.
            Lekko się od niego odsunęłam, aby mnie nie staranowali przez przypadek podczas tego napadu uczuć w euforii. Gdy dzieciaki odsunęły się od Justina ten szeroko się uśmiechnął i znów objął mnie swoim ramieniem.
            − Siema dzieciaki. A gdzie tata, bo chce wam kogoś przedstawić. – Powiedział JB ze swoim słynnym uśmiechem na twarzy.
            Uśmiechnęłam się słodko do Justina, który chwilę później pocałował mnie delikatnie w policzek. Wtedy do pokoju wszedł jego tata, który stanął, jak wryty, gdy zobaczył, jak jego syn odrywa swoje usta od mojego policzka.
            − Justinie Drewie Bieberze, co to ma znaczyć? Nie za wcześnie trochę po zerwaniu z Seleną? – Spytał oburzony Jeremy.
            Boże znów to samo. Czy ten facet reaguje tak tylko na mnie, czy na inne dziewczyny w otoczeniu Jusa reaguje identycznie?
            − Hej tato. Pamiętasz może MOJĄ Lilly? – Zapytał z uśmiechem na twarzy mój ukochany, a akcentując słowo ‘moją’.
            − Justin ona wyjechała dwanaście lat temu. Czy przez ten czas, choć raz się do Ciebie odezwała? Czy choć raz Cię odwiedziła? Nie. Justin zapomnij o niej. Ona nigdy już nie wróci. Ona ma Ciebie w dupie. Pamiętasz, jak zawsze nastawiała Cię przeciwko mnie? A teraz, co od dwunastu lat sama ma Ciebie gdzieś. – Prawie wykrzyczał Jeremy.
            − Co Ty za bzdury wygadujesz? Lilly w przeciwności do Ciebie dotrzymuje obietnicy. Ona nigdy mnie nie nastawiała przeciwko Ciebie. To Ty zawsze byłeś przeciwko niej uprzedzony i jakbyś chciał wiedzieć to tylko dzięki niej nie ożeniłem się wtedy z Seleną. – Wykrzyczał Justin w jego stronę.
            − Niby, czemu, bo nadal uważasz, że nią kochasz i masz nadzieję, że ona kiedyś wróci i będzie wszystko okej? Justin jesteś w błędzie. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach a nie w normalnym życiu. Justin zacznij żyć dalej i przestań myśleć o niej. Dobrze wiesz, że tak do niczego nie doprowadzisz. – Tata mojego ukochanego znów podniósł głos.
            Nie mogłam tego wszystkiego dłużej słuchać. Jak on tak mógł na mnie najeżdżać? Wiedziałam od początku, że te spotkanie doprowadzi do kłótni.
            − Misiu idę zadzwonić do Cait i reszty ekipy, jak daleko już są. Justy i proszę opanuj już swoje nerwy. Co Ci dziś tłumaczyłam przy śniadaniu? – Zapytałam z uśmiechem na twarzy.
            − Pozdrów ich ode mnie. Za ta właśnie Cię kocham ma charie, że zawsze potrafisz mnie uspokoić. – Odparł z uśmiechem na twarzy. – Maleńka, gdy będziesz wracać mogłabyś mi przynieść soku pomarańczowego? – Zapytał proszącym tonem.
            − Justy, no pewnie, dla Ciebie wszystko. Jazmyn i Jackson pójdziecie ze mną do kuchni? Naleję wam czegoś do picia. – Powiedziałam z przyjaznym uśmiechem na twarzy.
            Dziewczynka od razu się zgodziła, lecz chłopczyk chował się przede mną. Justin wspominał, że mały jest bardzo wstydliwy, ale nie chciałam, aby słuchał obecnej kłótni między Justinem a jego tatą. Po niedługich namowach ze strony Jazmyn jej młodszy brat zgodził się pójść z nami.
            − Niedługo wrócimy Justy. – Odparłam ze smutnym uśmiechem na twarzy.
            Mój ukochany wiedział, czym to jest spowodowane, bo sam był smutny z tego samego powodu.
            − Chwila, chwila. Ty go nazwałaś Justy? – Zapytał jego ojciec nieco zdezorientowany.
            Wow. W ciągu tej krótkiej wymiany zdań zdarzyłam go tak nazwać trzy razy, jak nie lepiej, a ten dopiero teraz się zorientował. Ten facet ma naprawdę wczesne kojarzenie faktów.
            − Przecież na świecie jest tylko jedna, która nazywa tak mojego syna, a która mnie naprawdę wnerwia. – Powiedział jego tata z coraz większym przekonaniem i złością zarazem.
            − Ze wzajemnością. Nigdy pana nie rozumiałam, dlaczego pan tak bardzo mnie nienawidzi. Przecież ja nigdy nic panu nie zrobiłam. Po za tym niech pan pomyśli jasno. Ile może rozumieć pięcio, czy sześcioletnie dziecko z tego, co się dzieje wokół. Więc na pewno nie miałam, jak nastawiać Justina przeciwko panu. A teraz przepraszam, ale muszę wyjść. – Odparłam w miarę spokojnym tonem i sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy.
            Zabrałam ze sobą przyrodnie rodzeństwo Justina do kuchni. Nalałam im do szklanek soku pomarańczowego, po czym wybrałam numer telefonu do Cait.
            − Hej siostrzyczko. – Usłyszałam radosny głos swojej przyjaciółki.
            − Hej kochana. Jak daleko jesteście? – Spytałam w miarę radosnym tonem, choć wiedziałam, że moja przyjaciółka wyczuje, że coś jest tak.
            − Lilly, co się stało? – Zapytała zmartwionym tonem. – Będziemy za piętnaście minut, bo jedziemy już z Usherem.
            − Dobrze kochana, ale teraz nie powiem Ci, co jest grane, bo to nie jest rozmowa na telefon. Porozmawiamy, jak dojedziecie. – Powiedziałam bardziej pogodnym tonem.
            Perspektywa spotkania znów przyjaciół naprawdę napawała mnie pewnym spokojem. Skończyłam rozmawiać z Cait i zwróciłam się do przyrodniego rodzeństwa od Justina. Jazmyn i Jackson długo mnie obserwowali tymi swoimi pięknymi czekoladowymi oczami.
            − To Ty jesteś Lilly? – Zapytała w pewnym momencie Jazzy.
            Szeroko się do niej uśmiechnęłam i skinęłam głową na znak, że się z nią zgadzam. Dziewczynka długo się we mnie wpatrywała.
            − Ty nie możesz być Lilly. Lilly, o której opowiadał mi Justin i pokazywał jej zdjęcia jest małą dziewczynką. – Powiedziała po chwili Jazmyn.
            − Jazmyn a mówił Ci, kiedy ta dziewczynka wyjechała i ile wtedy miała lat? – Mała skinęła głową. – No właśnie. Wyjechałam z Kanady dwanaście lat temu, czyli wtedy miałam sześć lat. Przez ten czas wszyscy się zmieniliśmy: Justin, Cait, Christian, Chaz, Ryan i ja. Mimo że nie mieliśmy ze sobą kontaktu przez ten czas nie zapomnieliśmy o naszej przyjaźni i o tym, co nas łączyło. Myślałam, że żadne z nich nie rozpozna mnie, gdy wrócę do Kanady, jednak bardzo się pomyliłam, bo wszyscy od razu zorientowali się, że to właśnie ja. – Dziewczynka długo się we mnie wpatrywała z uśmiechem na twarzy. – A wiecie, że Justin mi bardzo dużo o was opowiadał? Mówi, że nigdy nie mógł sobie wymarzyć lepszego rodzeństwa niż wasza dwójka. – Dodałam po chwili.
            Młodsze rodzeństwo Justina zapiszczało z radości i powróciło do picia swoich napoi.
            − Lilly, a czemu tata i Justin się kłócą o Ciebie? – Spytał w pewnym momencie Jackson.
            No i co ja miałam odpowiedzieć temu słodkiemu chłopczykowi? Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że jego tata ubzdurał sobie, że buntuję jego syna przeciwko niemu ani tego, że mnie nienawidzi z niewiadomo, jakiego powodu.
            − Nie wiem. Te pytanie musisz zadać swojemu tacie lub Justinowi. – Odparłam z lekkim uśmiechem na twarzy.
            Nalałam soku pomarańczowego do szklanki dla Justina i wszyscy wróciliśmy do salonu. Justin nadal kłócił się ze swoim tatą, lecz gdy mnie zobaczył szeroko się do mnie uśmiechnął i wyciągnął ręce w moją stronę, abym się do niego przytuliła, co od razu uczyniłam.
            − Kochanie możecie przestać się w końcu kłócić? Proszę. Za chwilę będą nasi przyjaciele. Justy możesz dla mnie się uspokoić? – Spytałam delikatnym tonem patrząc głęboko w oczy swojego ukochanego.
            − Dla Ciebie wszystko maleńka. – Odparł mój ukochany mrucząc mi przy tym do ucha, na co się zaśmiałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz