piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 22 – My przecież nic nie robiliśmy.


Oczami Justina

            Wczorajszy wywiad u Ellen był na pewno jednym z najważniejszych wydarzeń w moim życiu.
            Od tej pory nie muszę już ukrywać mojego związku z Lilly, która jest dla mnie naprawdę wyjątkową osobą. W tej chwili moja księżniczka pewnie jeszcze spała, a że nie chciałem jej budzić wchodząc do jej pokoju postanowiłem pójść się przygotować do naszego wyjazdu.
            Wieczorem zdążyliśmy się już spakować, a teraz poszedłem do swojej garderoby i ubrałem białą dopasowaną koszulkę na szerokich ramiączkach, rurki z nisko osadzonym krokiem koloru khaki, czerwone neo adidasy, szarą bluzkę z kapturem, którą zostawiłem rozpiętą a rękawy w niej podwinąłem do łokci oraz srebrny łańcuszek.

Oczami Lilly

            Rano wstałam. Ku mojemu zaskoczeniu nigdzie nie było Justina, który zazwyczaj od rana siedzi w moim pokoju i czeka, aż wstanę.
            Wstałam z łóżka i narzuciłam na siebie szlafrok, po czym wybrałam się na poszukiwania swojego chłopaka. Po dłuższej chwili znalazłam go w salonie, gdzie oglądał akurat MTV. Stanęłam za kanapą i objęłam go rękoma w karku.
            − Hej maleńka. Wyspałaś się? – Spytał radosnym tonem spoglądając w górę.
            − Tak. Za ile wyjeżdżamy? – Odparłam, po czym musnęłam jego usta.
            − Za godzinę musimy być na lotnisku. Zdążysz się wyszykować? – Spytał delikatnym tonem.
            − Myślę, że tak. – Powiedziałam i musnęłam jego policzek, po czym pobiegłam na górę się przebrać.
            Założyłam kremową falbaniastą spódniczkę sięgającą połowy uda, chabrową bluzkę na szerokich ramiączkach z dużym dekoltem ozdobionym chabrowymi cyrkoniami, czarne bolerko oraz czarne sandały na obcasie. Włosy spięłam w luźnego warkocza zostawiając rozpuszczoną grzywkę.
            Gdy zeszłam na dół Jus stał już przy schodach i czekał na mnie. Od razu się w niego wtuliłam i spojrzałam w jego piękne czekoladowe oczy, na co on od razu wpił się w moje usta.
            − Chodź musimy już jechać. – Powiedział łapiąc mnie za rękę.
            Chwyciłam jego dłoń i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do chromowego Fisker Karmara i ruszyliśmy w stronę lotniska.
            Trzy godziny później wylądowaliśmy w Stratford. Z lotniska odebrał nas mój tata. Od razu mocno się do niego przytuliłam. Przez te trzy tygodnie bardzo stęskniłam się za swoją rodziną. A za tydzień przecież zaczynam już studia.
            Nadal nie mogę w to uwierzyć, że wszystko tak bardzo się zmieniło. Z jednej strony czuję się, jak w wieku sześciu lat, gdy moi przyjaciele byli zawsze przy mnie. Z drugiej cieszę się, że między mną a Bieberem w końcu jest wszystko tak, jak powinno być od dwunastu lat. A z trzeciej strony nadal nie wierzę w to, że tydzień moje życie znów zostanie wywrócone do góry nogami przez rozpoczęcie studiów.
            − Jak Wam tam układa, gdy jesteście sami? – Spytał z uśmiechem mój tata.
            Bieber szeroko się uśmiechnął i złożył czuły pocałunek na moich ustach.
            − Przy Lilly wszystko jest wspaniałe, a każdy dzień z nią jest piękniejszy od poprzedniego. – Odparł Justin z uśmiechem na twarzy.
            Niedługo później odwieźliśmy Justina do jego babci a sama z tatą udałam się do mojego rodzinnego domu.
            Moja siostra od razu wyszła mi naprzeciw mierząc mnie groźnym wzrokiem. Wiedziałam, że nie podoba jej się chodzę z Jusem, ale to przecież nie jej interes, z kim się umawiam.
            Ledwo weszłam do swojego pokoju a usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy zeszłam, aby otworzyć ujrzałam Chrisa, Cait, Chaza i Ryana. Wpuściłam przyjaciół do środka i poszliśmy do mojego pokoju.
            Długo siedzieliśmy i żartowaliśmy. Nagle do mojego pokoju wszedł Justin, który mocno się do mnie przytulił, gdy usiadł obok mnie.
            − Stęskniłem się. – Wyszeptał mi do ucha.
            Szeroko się do niego uśmiechnęłam i wtuliłam się w jego ramię. Gdy Angela przechodziła obok mojego pokoju i zobaczyła, jak z Biebsem się przytulamy dostała szału i weszła do swojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi.
            Nie przejęłam się jej zachowaniem. Cóż Angelika musi się przyzwyczaić, że Justin jest ważną osobą w moim życiu i tak pozostanie na zawsze.
            − Ona zawsze ma takie humory? – Spytał Ryan.
            Uśmiechnęłam się do przyjaciół i usiadłam bokiem na Justina kolanach obejmując jego szyję.
            − Szczerze mówiąc to odkąd przyjechaliśmy do Kanady i zostawiła w Polsce swoje przyjaciółki. Ale fochy pokazuje dopiero odkąd dowiedziała się, że znam Justina, a najbardziej jest nie do zniesienia odkąd z nim jestem. Jednak ja się nie przejmuję jej humorami. Musi się pogodzić, że Jus zawsze będzie częścią mnie. – Powiedziałam z uśmiechem i musnęłam delikatnie usta Biebsa.
            Siedzieliśmy tak cały wieczór wspominając nasz wspólnie spędzany czas. Gdy moi przyjaciele poszli już do domów ja zostałam sama z Justinem w moim pokoju.
            Usiadłam na nim okrakiem i spojrzałam w jego piękne karmelowe oczy. Chłopak od razu wpił się w moje usta, przez co przewróciliśmy na łóżko tak, że ja leżałam na nim, jednak na to nie zważaliśmy i nadal się całowaliśmy.
            Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju i odchrząknął. Okazało się, że był to mój tata. Oboje z Jusem natychmiast usiedliśmy na łóżku i uśmiechnęliśmy się do siebie.
            − Justin wiem, że jesteś niewyżyty, ale proszę Cię nie w tym domu. W LA róbcie sobie, co chcecie byle Lilly skończyła studia, ale nie tutaj. – Powiedział poważnym tonem mój tata.
            − Ale my przecież nic nie robiliśmy. Tylko się całowaliśmy a od tego jeszcze nikt nie zaszedł w ciążę. Poza tym obiecałem coś Lilly. – Zaczął się tłumaczyć Jus.
            Mój tata spiorunował nas wzrokiem, więc Jus skończył z jakiejkolwiek próby dalszej dyskusji z nim. Jeszcze chwilę nam się przyglądał, po czym opuścił mój pokój, na co my od razu wybuchliśmy śmiechem.
            − Kochanie, co ty na to, żeby jeszcze przed twoim rozpoczęciem studiów wyjechać gdzieś na weekend? – Spytał z uśmiechem Justin.
            − Jestem za. – Odparłam równie pogodnie.
            Spojrzałam na zegarek okazało się, że jest już godzina 23: 30. Wstałam z łóżka i podeszłam do swojej szafki wyciągając z niej piżamę.
            − Poczekasz na mnie chwilę? Pójdę wziąć prysznic i skończymy tą rozmowę. – Powiedziałam proszącym tonem.
            − Zgoda tylko się pospiesz. – Odparł Biebs z uśmiechem.
            Weszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Po wyjściu założyłam na siebie szarą koszulę nocną na ramiączkach z różowymi wstawkami i wróciłam do swojego pokoju. Bieber leżał na moim łóżku spoglądając w sufit.
            Od razu położyłam się obok niego i mocno do wtuliłam się w jego boskie umięśnione ciało.
            − Maleńka to, dokąd możemy wyjechać? – Spytał z uśmiechem.
            − Nie wiem kochanie. Wybór należy do Ciebie, tylko pamiętaj to jest wyjazd na weekend i nie zamierzam połowy czasu spędzić w podróży. Poza tym chcę, żeby te miejsce było wyjątkowe, choć przy Tobie każde miejsce jest niepowtarzalne. – Odparłam pogodnie.
            − Dziecinko przy Tobie też każde miejsce jest jedyne w swoim rodzaju. Kruszynko wiesz, że nie chcę na nic na ciskać, ale czujesz się już gotowa na kolejny krok w naszym związku? Myślisz, że mogłoby do czegoś dojść podczas tego naszego wyjazdu? – Spytał niepewnie.
            W odpowiedzi tajemniczo się do niego uśmiechnęłam i wpiłam się w jego usta, po czym przytuliłam się do niego i zasnęłam w jego objęciach, lecz rano, gdy się obudziłam Justina nie było już przy mnie.
            Następny dzień razem z Justinem spędziłam u jego babci i dziadka. Pan Bruce, jak zwykle starał się mnie rozśmieszyć na różne sposoby, co dość często mu się udawało.
            Wiedziałam, że nie jest prawdziwym dziadkiem mojego chłopaka, ale zawsze traktował go, jak własnego wnuka i poczucie humoru Justin najprawdopodobniej odziedziczył po nim.
___________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz