Oczami Justina
Wróciliśmy już do Los
Angeles po naszym wspaniałym weekendzie w Palm Springs.
Mam wrażenie, że to był
najlepszy weekend mojego życia. Lilly w końcu zgodziła się przeprowadzić ze
swojego pokoju do mnie. Teraz mogę nia mieć, co noc w swoim łóżku i mogę spać w jej ramionach.
Lillianne jest
najwspanialszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem na swojej drodze. Kocham nią
najbardziej na świecie i nic ani nikt tego nie zmieni. Aktualnie leżę w łóżku i
czekam, aż moja księżniczka się obudzi.
Niestety trwało to tak
długo, że zaczęło mi się nudzić. Zacząłem całować swoją dziewczynę po szyi,
polikach, aż w końcu dotarłem do jej słodkich ust. Gdy zacząłem na nich składać
delikatne pocałunki Lilly otworzyła oczy i lekko się ode mnie odsunęła słodko
się uśmiechając.
− Justin mogłabym
wiedzieć, co Ty robisz w tej chwili? – Spytała z uśmiechem.
Podrapałem się po głowie
udając, że się zastanawiam, po czym czule się do niej uśmiechnąłem i delikatnie
musnąłem jej usta.
− Budzę Cię? – Spytałem
retorycznie.
Lilly wyjęła poduszkę
spod swoich pleców i uderzyła mnie nią w głowę głośno się przy tym śmiejąc.
− Ej! Za co to było? –
Powiedziałem krzyżując ręce na piersi udając obrażonego i obróciłem się do niej
tyłem.
Moja księżniczka od razu
usiadła za mną i objęła mnie rękoma w pasie opierając swoją głowę na moim
ramieniu.
− Kochanie obraziłeś się
na mnie? – Spytała posępnie rysując palcem różne wzory na mojej klatce
piersiowej.
Od razu odwróciłem się
do niej i przerzuciłem nią pod siebie namiętnie całując. Oderwałem się na
chwilę od jej ust, aby spojrzeć w jej słodkie oczy.
− Na Ciebie nie umiem
się obrazić. – Wymruczałem jej do ucha i zacząłem całować jej szyję.
− Wariat. – Zaśmiała się
moja ukochana.
− Tylko Twój. – Odparłem pogodnie i powróciłem do przerwanej
czynności, niestety niedane było mi skończyć tego, co zacząłem.
− Kochanie przestań. Za
chwilę muszę jechać na zajęcia na uczelni. – Wymiałczała moja królewna.
Niechętnie się od niej
odsunąłem, po czym zmierzyłem ją całą wzrokiem.
− Jeszcze do tego dziś
wrócę. – Powiedziałem poważnym tonem.
Moja księżniczka się
zaśmiała i lekko musnęła moje usta, po czym mocno mnie przytuliła.
− Justin w to akurat nie
wątpię. Ale później, jak wrócę z uczelni. – Wyszeptała mi do ucha lekko
przygryzając na koniec jego płatek.
Później Lilly wstała z
łóżka i skierowała się do łazienki. Ja niestety zostałem sam w łóżku.
Dwadzieścia minut później moja księżniczka w końcu opuściła łazienkę.
− Justin wstawaj. Chyba
nie chcesz spóźnić się do studia. Masz przecież piosenkę z Seleną do nagrania.
– Przypomniała mi moja kruszynka.
Na śmierć zapomniałem o
nagraniach. Nie mam pojęcia, co bym zrobił bez Lilly. Ona jest moim aniołem
stróżem.
− Już wstaję. –
Powiedziałem wstając z łóżka, jednak zamiast skierować się do łazienki
podbiegłem do swojej dziewczyny i mocno przytuliłem się do niej od tyłu.
− Justy, puść proszę.
Idę przygotować śniadanie, a Ty się ogarnij i zejdź na dół.
Głośno westchnąłem i
grzecznie poszedłem do łazienki. Czemu ona musi być taka uparta? Mam nadzieję,
że jak wróci z uczelni to pozwoli mi na więcej.
Z łazienki wyszedłem w
samym ręczniku, bo zapomniałem zabrać ze sobą ubrań. Po chwili byłem już ubrany
i zszedłem na dół do swojej księżniczki, która kończyła smażyć tosty na
śniadanie.
Podszedłem po cichu do
niej i objąłem nią w pasie od tyłu opierając swoją głowę na jej ramieniu.
− Wiesz, że kocham Cię
najbardziej na świecie? – Wymruczałem do jej ucha.
− Wiem Justin, ja Ciebie
tez kocham, a teraz siadaj do stołu, bo za chwilę podam śniadanie. –
Powiedziała moja ukochana władczym tonem.
Ta dziewczyna wie, jak
ma mnie sprowadzić do porządku dziennego. Niechętnie nią puściłem i usiadłem
przy stolę, Chwilę później Lilly przyniosła śniadanie.
Gdy skończyliśmy jeść
pomogłem Lillianne pozbierać talerze, po czym odwiozłem nią na uczelnie. Chwilę
jeszcze siedzieliśmy w samochodzie i rozmawialiśmy. Nagle dziewczyna spojrzała
na zegarek znajdujący się na desce rozdzielczej mojego auta.
− Kochanie powinieneś
już jechać, żeby nie spóźnić się. – Powiedziała poważnym tonem moja księżniczka.
– Pozdrów ode mnie Selenę. – Powiedziała pogodnie i delikatnie musnęła moje
usta.
Ja natomiast wpiłem się
mocniej w jej usta i przedłużyłem nasz słodki pocałunek.
− Wariat. – Powiedziała
z uśmiechem kręcąc przy tym z dezaprobatą głową i wysiadła z samochodu.
Czekałem, aż moja
księżniczka zniknie mi oczu, lecz gdy zauważyłem, że Christian podchodzi do
niej to się uspokoiłem. Wiedziałem, że mój przyjaciel będzie jej pilnował, żeby
nic się jej nie stało.
Ruszyłem w stronę
studia. Tam już wszyscy na mnie czekali łącznie z Seleną. Mój menadżer zmierzył
mnie groźnym wzrokiem.
− Sorry za spóźnienie,
ale nie mogłem się rozstać z Lilly. – Powiedziałem pogodnie siadając na fotelu.
− A to ona nie mogła
przyjechać z Tobą? – Spytała zasmucona Sel.
Wiedziałem, że przez ten
krótki czas zaprzyjaźniła się z moją księżniczką, ale nadal nie mogłem się do
tego przyzwyczaić.
− Sel uwierz, bardzo bym
chciał, żeby ona była tutaj z nami, ale ona dziś zaczyna zajęcia na uczelni.
Właśnie Lilly kazała Cię pozdrowić. – Odparłem pogodnie i zwróciłem się do
swojego menadżera. – Dobra stary to, co dziś nagrywamy? – Spytałem poirytowany.
− Zacznijmy może od
refrenu. – Powiedział mój menago.
Westchnąłem i chwilę
później zaczęliśmy nagrywać refren piosenki. Pięć godzin spędziłem w studiu
nagrywając sam refren. Niektórym może się wydawać, że to nic nagrać taką
piosenkę, a w rzeczywistości, to jest naprawdę trudne. Każdy kawałek piosenki
musi być idealnie czysto zaśpiewany i zsynchronizowany, dlatego też jej
nagranie zajmuje tyle czasu.
Po pięciu godzinach mój
głos prawie wysiadał, dlatego Scott zarządził, że na dziś koniec nagrań. Usher
podał mi ohydny napój, który każe mi pić zawsze przed koncertami.
Boże, jak ja tego
świństwa nienawidzę. To smakuje gorzej niż siki dinozaura, a o zapach lepiej
nie pytajcie. Nam sam widok tego napoju, aż mi się wszystko podnosi. Jednak
wiedziałem, że jeśli tego nie wypiję jutro nie będę mógł mówić, a oni mnie nie
wypuszczą ze studia, jeśli nie opróżnię tego bidonu. Zatkałem, więc nos i
wypiłem zawartość bidonu jednym duszkiem strasznie się przy tym krzywiąc.
Nagle zadzwonił mój
telefon. Gdy spojrzałem na wyświetlacz okazało się, że była to moja
księżniczka. Od razu odebrałem.
− Hej kotek. Nie musisz
po mnie przyjeżdżać pod uczelnię. Chris mnie odwiezie, bo i tak jedzie na
lotnisko, po naszych przyjaciół. – Powiedziała pogodnym tonem.
− Zgoda maleńka, ale ja
już tęsknię za Tobą. – Powiedziałem posępnie, na co Lilly zaśmiała się do
telefonu.
− Jesteś niemożliwy. –
Odparła pogodnie. – Kochanie a może Selena przyjechałaby dziś do nas, jak
skończycie nagrania? Spędzilibyśmy trochę czasu w gronie naszych wszystkich
przyjaciół. – Spytała z nadzieją w głosie.
− Dobra pogadam z nią i
Ci napiszę. Ale pamiętaj. Wieczór
jest tylko NASZ. – Zaznaczyłem podkreślając ostatnie słowo.
Nie pozwolę jej, żeby
dłużej odkładała to, na co od rana mi nie pozwalała. Nie dam jej tej
satysfakcji. Ze mną nigdy nie wygra.
− Zgoda niech Ci będzie.
Ty nigdy nie dajesz za wygraną kotku, prawda? – Spytała pogodnie.
− Maleńka musisz się
przyzwyczaić, ja zawsze dążę do celu. – Odparłem równie pogodnie. – Dobra kicia
pogadamy w domu. – Powiedziałem, po czym pożegnałem się z Lilly.
Mój menadżer i Usher
mierzyli mnie groźnym wzrokiem, a ja tylko uśmiechnąłem się do nich szeroko i
wzruszyłem ramionami.
− Sel chciałabyś dziś do
nas wpaść? Lilly urządza przyjacielski wieczorek i mamy nadzieję, że się
zjawisz. – Powiedziałem do swojej byłej dziewczyny.
To było trochę dziwne,
że moja obecna i była dziewczyna tak bardzo się zaprzyjaźniły. Cóż chyba nigdy
nie zrozumiem kobiet.
− Chętnie. O której mam
być? – Spytała pogodnie.
− Niech pomyślę. Chyba o
16: 30 będzie idealnie, bo znając Lilly ona będzie potrzebowała dużo czasu,
żeby się wyszykować. – Powiedziałem przewracając oczami.
Tego na serio nie
rozumiałem, jak dziewczyny mogą tyle czasu spędzać w łazience?
− Justin a Ty niby, ile
czasu spędzasz przed lustrem, żeby swoje ułożyć? – Spytała z rozbawieniem Sel.
− Ja to, co innego, ale
nie siedzę w łazience półtorej godziny, jak Wy. – Odparłem pogodnie i rzuciłem
w nią poduszką leżącą na fotelu.
I tak rozpętałem trzecia
wojną światową na poduszki. Wszyscy się przyłączyli łącznie z Usherem i
Scottem.
− Dobra młodzież na dziś
koniec nagrań. Wracajcie do domów. – Powiedział w pewnym momencie Scott.
Od razu pożegnałem się z
załogą i ruszyłem do domu. W drodze do niego dostałem smsa od Lilly z lista
zakupów na dzisiejszy wieczór.
Boże, co ta dziewczyna
zaś wymyśliła? Miałem kupić: róże, orchidee, białe i czerwone wino oraz dużo
różnych warzyw i owoców. Wśród nich było wiele takich, których nazwy jeszcze w
życiu nie słyszałem. Po chwili doszedł do mnie drugi sms z adresem sklepu,
gdzie znajdę wszystkie te owoce, o których pisała moja dziewczyna.
Nie czekając długo
pojechałem do sklepu i kupiłem wszystko, o co prosiła moja księżniczka, po czym
wróciłem do domu.
Lilly na wejściu
przywitała mnie gorącym uściskiem i słodkim całusem. Mmm… jej usta smakowały,
jak arbuz. Chwila, ale jakim cudem? Dopiero teraz się zorientowałem, że moja
księżniczka się pomalowała i użyła słodkiej czerwonej pomadki z brokatem o
smaku arbuza. Oblizałem lekko usta po tym słodkim pocałunku i mocno przytuliłem
do siebie dziewczynę.
− Wiesz, że kocham Cię
najmocniej na świecie? – Spytała z uśmiechem.
− Ja Ciebie też kotku. –
Wymruczałem jej do ucha.
Przyciągnąłem nią
jeszcze bliżej siebie przejeżdżając ręką po jej biodrze, po czym wpiłem się
znów w jej słodkie arbuzowe usta.
− Kochanie przestań. Mam
jeszcze dużo pracy przed przyjazdem naszych przyjaciół. – Powiedziała moja
księżniczka odsuwając się lekko ode mnie.
Znów to samo. Czemu ona
nie rozumie, jak bardzo mnie rozgrzewa, gdy na nią patrzę?
___________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj
Widze że Lilianna trzyma Justina krótko w niektórych sprawach :) Super rozdział i czekam na nn :)
OdpowiedzUsuń