Rozdział +18 – czytasz na własną odpowiedzialność
Oczami Lilly
Prawie
tydzień spędziliśmy w Kanadzie i dopiero, co wróciliśmy do Los Angeles. Ledwo
wyszliśmy z lotniska a otoczyli nas dziennikarze. Zaczęła się wtulać w ciało
Jusa, aby przypadkiem nie zgubić w tym tłumie.
Kenny
od razu do nas podszedł i pomógł nam bezpiecznie dojść do limuzyny. Przez całą
drogę mocno tuliłam się do mojego narzeczonego.
Gdy
dojechaliśmy do domu ochroniarz Justina pomógł nam wnieść bagaże do domu. Gdy
wyszedł Justy przycisnął mnie mocno do ściany i namiętnie zaczął mnie całować.
Zaczął
podwijać moją bluzkę, po czym podniósł mnie i poszedł ze mną na rękach do
sypialni. Położył mnie na naszym łóżku, gdzie leżał nade mną i całował nią po
twarzy, szyi, ramionach i brzuchu.
Teraz
to ja przejęłam pałeczkę, usiadłam na jego biodrach okrakiem i zaczęłam ściągać
jego bluzkę, która znalazła się na ziemi. Całowałam go po torsie, a on w tym
czasie zaczął odpinać mój stanik.
Gdy
byłam już bez niego, zaczęłam zdejmować jego spodnie, które niebawem znalazły
się na ziemi obok naszych ubrań.
Obrócił
nas teraz tak, że to on leżałem na mnie i całował moje piersi i brzuch. Później
zdjął moje spodnie, a zębami ściągnął mój majtki. Pieściliśmy się jeszcze
bardzo długo.
Gdy
byliśmy już gotowi Justin wyjął z szafki prezerwatywy, bo ustaliliśmy, że do
ślubu będziemy uważać, aby dziecko nie pojawiło się na świecie.
−
Kocham Cię księżniczko. – Wyszeptał mi w usta.
Po
chwili poczułam coś twardego pomiędzy nogami. Zaczął mnie całować i wszedł we
mnie. Krzyknęłam z bólu, a on się na mnie spojrzał, uśmiechnęłam się i kazałam
mu kontynuować. Jego ruchy były szybkie i zdecydowane. Nie baliśmy się już
bliskości między sobą. Jedną dłonią jeździłam po jego nagich plecach, a drugą
wplotłam w jego idealnie postawione na żelu włosy. Gdy byliśmy już bliski
końca, Justin przyśpieszył ruchy, przez co doszliśmy razem, po czym Justin
opadł na łóżko obok mnie. Położyłam swoją głowę na jego ramieniu i mocno się do
niego przytuliłam.
− Jesteś niesamowity kocie. – Wyszeptałam
mu do ucha i musnęłam jego usta.
−
Kicia ty też jesteś wspaniała. – Powiedział mój ukochany.
Wstałam
z łóżka i skierowałam się do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy piżamę i poszłam
pod prysznic.
Gdy
wyszłam założyłam czarne atłasowe spodnie sięgające kolan oraz czarną obcisłą
bluzkę na ramiączkach.
Wracając
do sypialni weszłam jeszcze do kuchni skąd przyniosłam dwie szklanki soku
pomarańczowego. Jedną podałam swojemu narzeczonemu, którą Jus wypił jednym
duszkiem. Wypiłam swój napój i położyłam się obok swojego księcia z bajki.
Mocno
się wtuliłam w jego ciało. Dopiero teraz zauważyłam, że też musiał niedawno
wyjść spod prysznica, bo jego włosy były mokre, jednak nawet teraz były ułożone
w ten sam sposób. Byłam już zmęczona, bo to był długi dzień. Od rana kłóciłam
się z siostrą, później długa podróż aż w końcu cudowne chwile z moim wspaniałym
narzeczonym.
Po
każdej takiej cudownej nocy z Justinem dochodziłam do wniosku, że nie tylko
śpiew i taniec to jego talenty. Justin przytulił mnie mocno do siebie i musnął
lekko moje usta.
−
Śpij dobrze kotku. – Powiedział czule Bieber, na co mocno się do niego
przytuliłam.
Chwilę
później zasnęłam w jego ramionach. Byłam szczęśliwa, że mam takiego wspaniałego
i kochanego narzeczonego, jak Justin.
_________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj :)
Cudowne<3
OdpowiedzUsuń