sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 34 – Cześć babciu.

Oczami Justina

            Nadal nie wierzyłem w to, że zostanę tatą. Moja księżniczka cały czas płakała. Wiedziałem, że bała się powiedzieć o tym swoim rodzicom, bo obiecaliśmy jej rodzicom, że Lilly spokojnie skończy szkołę.
            Cóż los nam zgotował inny los i musimy sobie ze wszystkim poradzić. Poszedłem do naszej sypialni sprawdzić, co z moją księżniczką.
            Lilly leżała na łóżku i nadal wylewała swoje łzy. Podszedłem do swojej narzeczonej i usiadłem obok niej.
            − Kochanie spójrz na mnie. Proszę. – Powiedziałem zrezygnowanym tonem.
            Lilly niechętnie odwróciła się w moją stronę. Widziałem, ile łez powodowało u niej t wszystko.
            Sam bałem się, jak poradzimy sobie z tym wszystkim, ale wiedziałem, że dopóki będziemy razem to wszystko uda nam przejść.
            Gdy Lilly usiadła na łóżku mocno przytuliłem swoją narzeczoną. Nagle wpadłem na genialny pomysł.
            Lillianne nie mogła przecież siedzieć cały czas w domu. Wiem, że może i szybko postaraliśmy się o dziecko, ale ona nie może przez to zamknąć się w sobie.
            Złapałem nią za podbródek i skierowałem jej twarz w swoją stronę. Gdy Lilly spojrzała w moje oczy znów były zaszklone.
            − Lilluś, kochanie nie płacz. Zrozum, jeśli nam się przytrafił dzidziuś teraz to po prostu tak musiało się stać. Chodź mała obmyj twarz i przebierz się. Pójdziemy na spacer. Uspokoisz się trochę. Proszę. – Powiedziałem patrząc jej prosto w oczy łapiąc nią za jej drobną dłoń.
            Dziewczyna niechętnie się zgodziła i wstała z łóżka. Skierowała się do swojego dawnego pokoju, aby się przebrać.
            Siedziałem i czekałem na swoją ukochaną. Chwilę później przyszła ubrana w czarne rurki ze wstawkami z imitacji skóry. Do tego założyła luźną asymetryczną czarną bluzkę z rękawami do łokci, z których jeden opadał z jej ramienia oraz czarne buty na wysokiej szpilce.
            Lilly nadal była smutna i wiedziałem, co było tego przyczyną, ale nie chciałem, żeby to był powód do jej smutku.
            Powinniśmy się cieszyć, że będziemy rodzicami. Musiałem coś zrobić, żeby w końcu się uśmiechnęła.
            Podszedłem do niej i przerzuciłem nią sobie przez ramie, po czym zacząłem się z nią kręcić. Moja narzeczona w końcu zaczęła się śmiać a zaraz potem zaczęła piszczeć. Gdy postawiłem nią na ziemi Lilly zaczęła się śmiać.
            − Wariat. – Powiedziała przez śmiech.
            − Kochanie, ale twój wariat. Proszę nie smuć się już i nie płacz. Mała to, że będziemy mieli dzidziusia nie jest końcem świata a razem sobie ze wszystkim poradzimy. Obiecuję, że z twoimi rodzicami sam porozmawiam i obiecuję, że skończysz studia. – Powiedziałem patrząc jej głęboko w oczy.
            Moja narzeczona mocniej się we mnie wtuliła chowając swoją twarz w moim torsie.
            − Justin, ale ja się boję, że nie dam sobie rady z takim małym dzieckiem. Ja nie mam do nich podejścia. – Powiedziała smutna Lilly.
            Mocniej przytuliłem do siebie swoją ukochaną i pocałowałem nią w czubek głowy.
            − Lilly wiem, że będziesz wspaniałą mamą i jestem pewien, że nasze maleństwo nie będzie widziało poza tobą świata. – Powiedziałem patrząc w oczy swojej księżniczki.
            Złapałem rękę swojej narzeczonej i wyszliśmy z domu. Wybraliśmy na spacer po mieście, co poprawiło trochę humor mojej kochanej Lilly.
            Postanowiłem, że pójdziemy do mojej mamy, aby przekazać jej te ważne dla nas wieści. Chciałem jej to przekazać w jakiś zabawny sposób i nagle coś mi wpadło do głowy.
            Gdy doszliśmy do domu mojej rodzicielki zadzwoniłem na dzwonek do drzwi. Gdy mama zobaczyła mnie z Lilly u boku szeroko się uśmiechnęła i od razu wpuściła nas do swojego domu. Przeszliśmy do salonu.
            − Cześć babciu. – Powiedziałem do swojej mamy z szerokim uśmiechem na twarzy.
            Mama spojrzała na mnie tak, jakbym spadł z księżyca. A moja księżniczka pokręciła wzrokiem z dezaprobatą.
            − Idiota. – Powiedziała tłumiąc śmiech.
            Moja mama stała z założonymi na piersi rękoma czekając na nasze wyjaśnienia.
            Usiadłem na kanapie i pociągnąłem swoją ukochaną za sobą, przez co usiadła na moich kolanach. Moja mama poszła w nasze ślady i usiadła naprzeciwko nas.
            − Mamo musimy Ci o czymś powiedzieć. – Powiedziałem poważnym tonem.
            Nie byłem do końca pewien, jak mam jej to przekazać. Wiedziałem, że na pewno zrobi nam wykład, że jesteśmy za młodzi na dziecko, że Lilly się uczy, a przecież sama miała niecałe osiemnaście lat, gdy mnie urodziła.
            − Justin słucham, co jest tak ważnego, że tak bardzo się denerwujesz? – Spytała moja mama.
            Westchnąłem i spojrzałem na swoją ukochaną. Dziewczyna spojrzała na mnie i skinęła lekko głową.
            − Mamo wiem, że zaraz powiesz, że jesteśmy na to za młodzi, na to, ale sama byłaś jeszcze młodsza. – Zacząłem.
            Moja mama nadal nie miała pojęcia, o czym mówię.
            − Justin. Zacznij mówić od rzeczy. Pytam ostatni raz. Co się stało? – Spytała poważnym tonem moja mama.
            − Lilly jest w ciąży. Sami nie wiemy, jak to się stało, bo zawsze się zabezpieczaliśmy. – Powiedziałem patrząc na swoją mamę.
            Moja rodzicielka długo się w nas wpatrywała. Później przeniosła wzrok na moją narzeczoną.
            − Lilly to prawda? – Spytała mama.
            Moja księżniczka skinęła głową i mocniej się we mnie wtuliła. Znów na swoim ramieniu poczułem jej łzy.
            − Kochanie nie płacz. Już o tym rozmawialiśmy. – Poprosiłem swoją księżniczkę.
            Lilly odsunęła się lekko ode mnie i zaczęła ocierać. Objąłem Lilly ramieniem. Moja mama spojrzała na nas łagodnym wzrokiem.
            − Justin, jak wy sobie to wszystko wyobrażacie? – Spytała moja rodzicielka.
            Westchnąłem i uśmiechnąłem się szeroko.
            − Mamo za kilka dni z Lilly będziemy małżeństwem i na pewno sobie poradzimy. Wiem, że ona chce skończyć szkołę i dopilnuję tego, że zakończy studia. Zrobię wszystko, co będzie w mojej mocy i na pewno uda nam się pogodzić wychowywanie dziecka z jej nauką i moją karierą. – Powiedziałem przytulając się do Lilly.
            − Justin cieszę się, że udało mi się Ciebie wychować na takiego rozważnego człowieka i wiem, że na pewno sobie poradzicie. I pamiętajcie zawsze możecie się do mnie zwrócić o pomoc. – Powiedziała z uśmiechem moja mama.
            Cieszyłem się, że będziemy mieli oparcie w mojej mamie i po mojej księżniczce też widziałem, że była zadowolona z takich obrotów spraw.

Po przeczytaniu skomentuj :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz