Oczami Justina
Nadal
nie wierzyłem w to, że zostanę tatą. Moja księżniczka cały czas płakała.
Wiedziałem, że bała się powiedzieć o tym swoim rodzicom, bo obiecaliśmy jej
rodzicom, że Lilly spokojnie skończy szkołę.
Cóż
los nam zgotował inny los i musimy sobie ze wszystkim poradzić. Poszedłem do
naszej sypialni sprawdzić, co z moją księżniczką.
Lilly
leżała na łóżku i nadal wylewała swoje łzy. Podszedłem do swojej narzeczonej i
usiadłem obok niej.
−
Kochanie spójrz na mnie. Proszę. – Powiedziałem zrezygnowanym tonem.
Lilly
niechętnie odwróciła się w moją stronę. Widziałem, ile łez powodowało u niej t
wszystko.
Sam
bałem się, jak poradzimy sobie z tym wszystkim, ale wiedziałem, że dopóki
będziemy razem to wszystko uda nam przejść.
Gdy
Lilly usiadła na łóżku mocno przytuliłem swoją narzeczoną. Nagle wpadłem na
genialny pomysł.
Lillianne
nie mogła przecież siedzieć cały czas w domu. Wiem, że może i szybko
postaraliśmy się o dziecko, ale ona nie może przez to zamknąć się w sobie.
Złapałem
nią za podbródek i skierowałem jej twarz w swoją stronę. Gdy Lilly spojrzała w
moje oczy znów były zaszklone.
−
Lilluś, kochanie nie płacz. Zrozum, jeśli nam się przytrafił dzidziuś teraz to
po prostu tak musiało się stać. Chodź mała obmyj twarz i przebierz się.
Pójdziemy na spacer. Uspokoisz się trochę. Proszę. – Powiedziałem patrząc jej
prosto w oczy łapiąc nią za jej drobną dłoń.
Dziewczyna
niechętnie się zgodziła i wstała z łóżka. Skierowała się do swojego dawnego
pokoju, aby się przebrać.
Siedziałem
i czekałem na swoją ukochaną. Chwilę później przyszła ubrana w czarne rurki ze
wstawkami z imitacji skóry. Do tego założyła luźną asymetryczną czarną bluzkę z
rękawami do łokci, z których jeden opadał z jej ramienia oraz czarne buty na
wysokiej szpilce.
Lilly
nadal była smutna i wiedziałem, co było tego przyczyną, ale nie chciałem, żeby to
był powód do jej smutku.
Powinniśmy
się cieszyć, że będziemy rodzicami. Musiałem coś zrobić, żeby w końcu się
uśmiechnęła.
Podszedłem
do niej i przerzuciłem nią sobie przez ramie, po czym zacząłem się z nią
kręcić. Moja narzeczona w końcu zaczęła się śmiać a zaraz potem zaczęła
piszczeć. Gdy postawiłem nią na ziemi Lilly zaczęła się śmiać.
−
Wariat. – Powiedziała przez śmiech.
−
Kochanie, ale twój wariat. Proszę nie smuć się już i nie płacz. Mała to, że
będziemy mieli dzidziusia nie jest końcem świata a razem sobie ze wszystkim
poradzimy. Obiecuję, że z twoimi rodzicami sam porozmawiam i obiecuję, że
skończysz studia. – Powiedziałem patrząc jej głęboko w oczy.
Moja
narzeczona mocniej się we mnie wtuliła chowając swoją twarz w moim torsie.
−
Justin, ale ja się boję, że nie dam sobie rady z takim małym dzieckiem. Ja nie
mam do nich podejścia. – Powiedziała smutna Lilly.
Mocniej
przytuliłem do siebie swoją ukochaną i pocałowałem nią w czubek głowy.
−
Lilly wiem, że będziesz wspaniałą mamą i jestem pewien, że nasze maleństwo nie
będzie widziało poza tobą świata. – Powiedziałem patrząc w oczy swojej
księżniczki.
Złapałem
rękę swojej narzeczonej i wyszliśmy z domu. Wybraliśmy na spacer po mieście, co
poprawiło trochę humor mojej kochanej Lilly.
Postanowiłem,
że pójdziemy do mojej mamy, aby przekazać jej te ważne dla nas wieści. Chciałem
jej to przekazać w jakiś zabawny sposób i nagle coś mi wpadło do głowy.
Gdy
doszliśmy do domu mojej rodzicielki zadzwoniłem na dzwonek do drzwi. Gdy mama
zobaczyła mnie z Lilly u boku szeroko się uśmiechnęła i od razu wpuściła nas do
swojego domu. Przeszliśmy do salonu.
−
Cześć babciu. – Powiedziałem do swojej mamy z szerokim uśmiechem na twarzy.
Mama
spojrzała na mnie tak, jakbym spadł z księżyca. A moja księżniczka pokręciła
wzrokiem z dezaprobatą.
−
Idiota. – Powiedziała tłumiąc śmiech.
Moja
mama stała z założonymi na piersi rękoma czekając na nasze wyjaśnienia.
Usiadłem
na kanapie i pociągnąłem swoją ukochaną za sobą, przez co usiadła na moich
kolanach. Moja mama poszła w nasze ślady i usiadła naprzeciwko nas.
− Mamo
musimy Ci o czymś powiedzieć. – Powiedziałem poważnym tonem.
Nie
byłem do końca pewien, jak mam jej to przekazać. Wiedziałem, że na pewno zrobi
nam wykład, że jesteśmy za młodzi na dziecko, że Lilly się uczy, a przecież
sama miała niecałe osiemnaście lat, gdy mnie urodziła.
−
Justin słucham, co jest tak ważnego, że tak bardzo się denerwujesz? – Spytała
moja mama.
Westchnąłem
i spojrzałem na swoją ukochaną. Dziewczyna spojrzała na mnie i skinęła lekko
głową.
−
Mamo wiem, że zaraz powiesz, że jesteśmy na to za młodzi, na to, ale sama byłaś
jeszcze młodsza. – Zacząłem.
Moja
mama nadal nie miała pojęcia, o czym mówię.
−
Justin. Zacznij mówić od rzeczy. Pytam ostatni raz. Co się stało? – Spytała
poważnym tonem moja mama.
−
Lilly jest w ciąży. Sami nie wiemy, jak to się stało, bo zawsze się
zabezpieczaliśmy. – Powiedziałem patrząc na swoją mamę.
Moja
rodzicielka długo się w nas wpatrywała. Później przeniosła wzrok na moją
narzeczoną.
−
Lilly to prawda? – Spytała mama.
Moja
księżniczka skinęła głową i mocniej się we mnie wtuliła. Znów na swoim ramieniu
poczułem jej łzy.
−
Kochanie nie płacz. Już o tym rozmawialiśmy. – Poprosiłem swoją księżniczkę.
Lilly
odsunęła się lekko ode mnie i zaczęła ocierać. Objąłem Lilly ramieniem. Moja
mama spojrzała na nas łagodnym wzrokiem.
−
Justin, jak wy sobie to wszystko wyobrażacie? – Spytała moja rodzicielka.
Westchnąłem
i uśmiechnąłem się szeroko.
− Mamo
za kilka dni z Lilly będziemy małżeństwem i na pewno sobie poradzimy. Wiem, że
ona chce skończyć szkołę i dopilnuję tego, że zakończy studia. Zrobię wszystko,
co będzie w mojej mocy i na pewno uda nam się pogodzić wychowywanie dziecka z
jej nauką i moją karierą. – Powiedziałem przytulając się do Lilly.
−
Justin cieszę się, że udało mi się Ciebie wychować na takiego rozważnego
człowieka i wiem, że na pewno sobie poradzicie. I pamiętajcie zawsze możecie
się do mnie zwrócić o pomoc. – Powiedziała z uśmiechem moja mama.
Cieszyłem
się, że będziemy mieli oparcie w mojej mamie i po mojej księżniczce też
widziałem, że była zadowolona z takich obrotów spraw.
Po
przeczytaniu skomentuj :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz